Felietony i komentarze

czwartek, 28 marca 2013

Sprzedam ojczyznę w dobrym stanie. Prawie nieużywana. Tanio!


Wybory do Parlamentu Europejskiego niedaleko i w zasadzie więcej o nich grzmią lewackie czasopisma niż o wyborach do Sejmu RP. Kto bardziej naiwny może nieco się zdziwi, ale większość Narodu machnie ręką i odpowie wprost: ,,kogo obchodzą wybory u nas, skoro pieniądze rozdają tam, w Brukseli”. Nie sposób temu zaprzeczyć. Internet zatem ugina się od opiewania (z reguły) inicjatywy Palikota, Siwca i Kwaśniewskiego, którzy to powołali do życia nowy Ruch nazwany Europa Plus. Co to właściwie jest nie do końca jeszcze wiadomo, bo na oficjalnej stronie w dziale ,,program” idzie sobie porządnie buty zamoczyć. Poza sporą ilością nalanej wody na temat obecnego stanu Unii Europejskiej o samym programie praktycznie ani słowa.

,,Nowa Palikociarnia” powstała przede wszystkim w celu kandydowania w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Z sondaży miałoby wynikać, że tenże nieopierzony twór popiera już blisko 23 % Polaków. Co miałoby podziałać na obywateli tak ostro, iż blisko jedna czwarta z ankietowanych poparła Ruch? Widocznie zdaje się temu skromnemu procentowi Polaków, jakoby Europa Plus miała się równać Polsce Plus, chociaż w rzeczywistości rzecz wygląda zupełnie inaczej. Sam Palikot podsuwał nam złoty środek na gospodarczy krach Europy w postaci głębszej integracji europejskiej. Nie zauważył zapewne drobnego konwenansu: aby kryzys wystąpił powinien być przedtem dobrobyt, a tego zaś w Rzeczpospolitej Polskiej jak dotąd nie napotkaliśmy (szczęśliwego znalazcę prosimy o ewentualny kontakt). Przy okazji twórca drugiego w swojej historii ,,Rucha” pominął fakt, że ów głośny kryzys przestał być kryzysem jakiś czas temu (brakuje jednak wyraźnej granicy), gdyż przekształcił się najzwyczajniej w stan faktyczny całej gospodarki europejskiej – nic dodać, nic ująć!

W zasadzie jest to materiał do osobnego omówienia, lecz nie sposób go pominąć. Należałoby, Szanowni Polacy (i mówię tu teraz do tych nieszczęsnych 23 % mających niejako popierać ,,Nową Palikociarnię”), przemyśleć sprawę i zastanowić się ilu tak właściwie kłamców zyskało na próbie naprawiania domniemanego kryzysu. Ile ukradziono pieniędzy obywatelom na spłacanie kolosalnego długu publicznego? Pytanie retoryczne, bo odpowiedzi nie poznamy nigdy. Prawda zaś jest oczywista: wspomnianego długu (liczonego przez niektórych już w bilionach złotych) spłacić się nie da (jedyne wyjście do poważne zmiany systemowe), kiedy gospodarka oraz polityka państwa prowadzi do stopniowego powiększania jego rozmiarów. Europa Plus głosi za to (a przynajmniej wkrótce zacznie, ponieważ ciągle brakuje aktualnego programu), że integracja europejska miałaby być lekarstwem. Niestety, jakże szkoda, brakuje znowu dokładnych wyjaśnień. Wspólna polityka fiskalna, wspólna polityka bankowa, wspólna polityka dla opodatkowania babć klozetowych... ale co z tego?! Gdzie w tych wszystkich wspólnych politykach są pieniądze? Pomijając oczywiście ,,drobiazgowe” wydatki dla europosłów, których jest przeszło 700 (nie wiem dokładnie ile i jakoś mało mnie to obchodzi – wszyscy zbędni), a także rozrośniętego do kolosalnych rozmiarów aparatu biurokratycznego, bo dla tych kasę wypłacą obywatele. A jak nie, to zadziała kolejna genialna inicjatywa – wspólne europejskie siły zbrojne. Co ciekawe w debacie przed ostatnimi wyborami Janusz Palikot otwarcie deklarował, że należy ograniczyć armię RP do minimum, gdyż to przecież nie wojsko utrzymało polskość przez lata zaborów. Widocznie szefowi nowego europejskiego ,,Rucha" wcale nie przeszkadza to, iż polskość istniała wtedy w niewoli. Może w ogóle uważa takie rozwiązanie za rozsądniejsze, skoro chce ograniczać wojsko polskie, a umacniać europejskie. 

Szanowni Państwo, jeszcze niedawno docierały do nas doniesienia o tragicznej sytuacji Grecji i chociaż tamtejsze uliczne zamieszki na dobre nie ucichły już pojawiają się bunty na Cyprze. Europa Plus (albo jak kto woli Polska Minus) to nic innego, jak próba sprzedania naszej umiłowanej Rzeczypospolitej za unijne pieniądze. Palikot zaś tworzy coraz to nowe Ruchy – kiedy jeden poniesie fiasko, znajdą się tacy, co zagłosują na drugi. Sukcesy niepotrzebne. Naiwniaków niestety i tak dość. 

Dlaczego ,,Suwerenni"?



W zasadzie jestem liberałem. Trudno temu zaprzeczyć, bo jak najbardziej zgadzam się z twierdzeniem, że wolność jest jedną z nadrzędnych wartości w życiu człowieka. Wartością jak najbardziej niezbywalną, większą może nawet niż życie, a z pewnością na tyle wielką, że w niektórych okolicznościach warto za nią własne życie oddać. Jednakże to właśnie pojęcie wolności często dzieli mnie zdecydowanie od liberalizmu chociaż może nie samo pojęcie, lecz jedynie sposób jego pojmowania. Często spotykam się z twierdzeniem, iż wolność to – przede wszystkim – ograniczenie oddziaływania władzy państwowej na społeczeństwo. Przejawem takiego niechcianego oddziaływania jest kontrola w sferze prywatnego postępowania poprzez natłok różnego rodzaju przepisów czy podatki płacone niemalże od wszystkiego. Z kolei ja osobiście pojmuję wolność jako coś zupełnie odmiennego, jako wartość bardziej transcendentną wpisaną niejako we wnętrze człowieka. Ani podatki, ani różnorakie przepisy czy prawa nie mogą tej wolności ograniczyć. Życie w społeczeństwie samo przez się implikuje pewne ograniczenia, które nie mogą zostać usunięte nawet poprzez nazywanie wolności zupełną samowolką.

Zapewne jakiś zagorzały liberał najchętniej nazwałby mnie po tym wywodzie socjalistą (o ile już tego nie uczynił). Trudno. Sam doskonale wiem (i wiedzą to tacy, co znają mnie dość dobrze), że do socjalizmu mi daleko. W każdym razie pora przejść do sedna sprawy, do którego miał poprowadzić ten (może nazbyt) obszerny wstęp. Z moim pojmowaniem wolności wiąże się także pojmowanie suwerenności. O ile państwo dawno oddało jej część (a przynajmniej tak miał orzec Trybunał Konstytucyjny) za bezcen, za nic, to Naród wciąż pozostaje suwerenny, będąc sam w sobie na tyle mocny, by móc odrzucić podpisany przez rząd Traktat Lizboński. Stąd też ,,Suwerenni”. Jak wiemy były prezydent RP, śp. Lech Kaczyński, nie wywiązał się z konstytucyjnego obowiązku ochrony niepodległości i suwerenności Państwa Polskiego, podobnie zresztą nie zamierza spełniać swojego obowiązku prezydent Komorowski. Dlatego ciężar odzyskania i obrony suwerenności spada na Naród. To my, obywatele, jesteśmy ,,Suwerenni” i to właśnie nam przychodzi wystosować obywatelskie veto! wobec Unii Europejskiej. 

środa, 27 marca 2013

Czas ruszać!

Chciałbym powitać wszystkich Szanownych Państwa, którzy zechcieli zawitać na moim blogu. Jako że wszystkie sprawy organizacyjne dobiegły końca (a przynajmniej tak to wygląda z mojej perspektywy), to nadszedł czas, żeby oficjalnie otworzyć działalność tego dość specyficznego miejsca. Dlaczego specyficznego? Z tej prostej przyczyny, że ciężko jest w przepastnych odmętach internetu znaleźć jakąkolwiek stronę poświęconą tylko i wyłącznie euroscteptycyzmowi. Pozostaje jeszcze odpowiedzieć, skąd tak właściwie wziął się u mnie wspomniany sprzeciw wobec działań Unii Europejskiej. 

Przed dwoma dniami usłyszałem w Radiowej Jedynce o ogólnoeuropejskiej akcji, jaką rozpoczęła Rada Unii Europejskiej (o ile dobrze pamiętam, bo – jak zapewne państwo wiedzą – podobne Rady mamy w Europie aż 3). Ma ona na celu zwalczanie tzw. mowy nienawiści i ma się odbywać przede wszystkim pośród ludzi młodych. Ci zaś, zafascynowani programami typu Erasmus, często ulegają propagandzie i obietnicom lepszego świata, pomijając zupełnie sfery gospodarczą, moralną i demograficzną, które prują się w szwach w ramach tej właśnie ,,doskonałej” Unii Europejskiej. Wracając do rzeczy dodam, że kroki podjęte przez Radę nie są jakimś zrywem czy przypadkowo podjętym dziełem, ale starannie przygotowaną ofensywą propagandową. Nic byśmy, Szanowni Państwo, o tym nie wiedzieli, gdyby nie brytyjski dziennik ,,The Daily Telegraph”, który nie tak dawno zdobył informacje o tajnym programie unijnym (na który w sposób poufny zaplanowano wydanie 2 mln funtów), mającym na celu podjęcie zakrojonej na szeroką skalę akcji propagandowej w internecie. Co ciekawe niedługo po wspomnianym wycieku gen. Krzysztof Bondaryk organizuje ósmą służbą specjalną RP – Narodowe Centrum Kryptologii. Do czego miałoby owe centrum służyć? Oczywiście – do kontrolowania między innymi internetu.

Stąd też podjęte przeze mnie działanie, w którego efektem jest ten właśnie blog. Przyznam od razu, że mój sceptycyzm wobec Unii Europejskiej wyrósł dopiero niedawno (lepiej późno niż wcale!). Nie trzeba wiele, by zrozumieć postępowanie Komisji Europejskiej oraz żeby przewidzieć konsekwencje tegoż postępowania, jakie szanowni komisarze sprowadzili na kraje niemalże całej Europy. Poważny kryzys gospodarczy, który – może wbrew pozorom – wcale nie dotyka tylko Grecji czy Cypru, upadek demograficzny (wg raportu Eurostatu z 2011 r. tylko Irlandia miała współczynnik dzietności przekraczający dwoje dzieci na rodzinę), a także postępowanie prowadzące do zastąpienia cywilizacji łacińskiej, z której powstały wszystkie Narody Europy, (anty)cywilizacją europejską.

Do tego nie pozostawiono nam wyboru. Poprzez lawinę propagandy niewielu wystawia głowę. Tym razem unijne plany zakładają podobnie. Niewiele jest blogów eurosceptycznych, zaś dostęp do nich również nie jest prosty, a skoro z Brukseli ma nadejść kolejna ofensywa wzmocniona zagrabionymi nam 2 mln funtów, to walka będzie o wiele cięższa. Aż strach pomyśleć ilu naiwniaków może zwerbować Komisja za wspomniane pieniądze. Tysiące? Setki tysięcy? A w zasadzie, co nas, eurosceptyków, miałoby to obchodzić? Jak rzekł w zamierzchłych czasach hetman Jan Karol Chodkiewicz: ,,Policzym ich, jak ich pobijem!”.