Powtórzę się, nie ulega wątpliwości, bowiem chciałbym wszystkim czytelnikom polecić kanał utworzony na portalu YouTube.com przez Pana Konrada Daniela. Nie pierwsza to już obywatelska inicjatywa, uderzająca w system, którego my, Polacy - chcąc nie chcąc - jesteśmy częścią. Analizy przedstawione na kanale ,,PodziemnaTV" to porządny, rzetelny materiał, oparty na merytorycznych faktach, a nie bezcelowym gardłowaniu. Polecam raz jeszcze (odnośnik znajdziecie państwo tuż pod krótką notką ,,O mnie").
Felietony i komentarze
wtorek, 21 stycznia 2014
sobota, 11 stycznia 2014
Stany Zjednoczone Europy
Czas nagli, można powiedzieć, jeśli przyjdzie się przyjrzeć bliżej strukturom Unii Europejskiej oraz wszystkim szwom, które powoli zaczynają puszczać. Jeszcze dwa lata temu nie było mowy o nagłego oderwania się Węgier (de facto już wyszli oni z niemieckiej strefy wpływów bezpośrednich poprzez likwidację współpracy z Międzynarodowym Funduszem Walutowym), o sprzeciwach Wielkiej Brytanii (której obywatele w przyszłym roku mają w referendum zdecydować czy w UE w ogóle zostaną), Irlandii i Hiszpanii (odmawiających finansowej ,,pomocnej ręki” Niemiec w trudnych czasach) czy Grecji (proszącej się już o bezpośrednią likwidację). Wbrew złudzeniu o swego rodzaju politycznym zastaniu zglobalizowanego świata sytuacja zmienia się praktycznie z roku na rok. Wprawdzie nie ma spektakularnych wiktorii nad siłami nieprzyjaciela, jednak granice (szczególnie te niewidzialne) powoli się przesuwają.
Kłopot to w szczególności dla wspomnianej Unii, a przez to dla Niemiec i Angeli Merkel, będącej od niedawna ponownie wybraną na przywódcę całej ,,Rzeszy”. Oczywiście jako poważna kanclerz zdaje sobie ona sprawę z tego, jak ma się sytuacja (nie jest też bynajmniej zdrajcą pokroju Sikorskiego) i wie również, że należy wreszcie zacząć działać szybciej. Nóż jest na gardle! Dlatego trzeba działać z nadzwyczajną sprawnością natychmiast... a przez to bezpośrednio, nie kryjąc faktycznie swoich działań. Z tej przyczyny Angela Merkle wprost powiedziała w swoim expose, iż należy dążyć do stworzenia w Europie supermocarstwa. Państwa członkowskie z kolei będą musiały się pogodzić z częściową utratą suwerenności. To jak wiemy bajki, bowiem suwerenności faktycznie kraje należące do UE nie mają, zaś sama Unia już jest supermocarstwem. Nie krył tego na przykład wspomniany zdrajca Radosław Sikorski podczas słynnego przemówienia, które ostatnio wygłosił w Niemczech. Unia to federacja – pisał wprost! Tymczasem nie ma takiej definicji (jeszcze?), mówiącej o federacjach nie będących państwami. Konfederacja – owszem! To tylko tymczasowy alians wiążący członków wspólnymi celami, zaś ustrój federalny określa istnienie konkretnych instytucji zwierzchnich ponad członkami.
Mówi zatem kanclerz Niemiec, że dopiero będzie to, co już jest. Co to faktycznie oznacza? Sprawa jest jasna – chodzi o krok naprzód. ,,Niemcy tylko wtedy będą silne, kiedy Europa się wzmocni”, mówi Merkel. Niemcy zaś nie powierzą rozbudowania własnej siły innym siłom, ale zajmą się tym same. Mamy tu zatem do czynienia z próbą przeforsowania jeszcze bardziej centralistycznej i totalitarnej doktryny, mającej w niedalekiej przyszłości zastąpić obecny system działania Unii. Zresztą to nie pierwszy raz. O koncepcji stworzenia państwa europejskiego pisałem już na blogu przynajmniej raz. Projekty te są szczegółowo opracowywane w postaci nowych traktatów, mających zastąpić ten z Lizbony. Tymczasem na różnych rozpoczyna się wielka ofensywa informacyjna. Ostatnio odnotowano podobny szturm w Wielkiej Brytanii...
Komisarz Viviane Reding zaproponował przekształcenie eurokołchozu w ,,Stany Zjednoczone Europy”. Przypomnę tylko, że komisarz jest w teorii przedstawicielem danego kraju w UE. Mamy zatem ciekawą sytuację – Brytyjczyk głosi powinność zlikwidowania państwa brytyjskiego na rzecz jakiś ,,Stanów Zjednoczonych”. Wyspiarze jednak pretendują do miana państwa poważnego, także władze nie pozostawiły na komisarzu suchej nitki i na nic się zdała obrona... Polaków, którym to ostatnio Cameron odmówił zasiłków. Warto tu zadać sobie jedno proste pytanie: czy fakt takiego wystąpienia Redinga jest czymś dziwnym, czymś niespodziewanym? Oczywiście nie. Takie posunięcie było jak najbardziej do przewidzenia. Otóż rośnie na wyspach siła Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa (UKIP), a wraz z nią nastroje eurosceptyczne. Przyczyniają się do tego między innymi imigranci – głównie Arabowie. Z tej przyczyny Unia musiała podjąć odpowiednie działania w celu zapobieżenia porażki w nadchodzącym referendum. Przypadek wystąpienia z UE Wielkiej Brytanii mógłby bowiem spowodować ,,efekt domina” z czego zdaje sobie sprawę Angela Merkel. Unię trzeba utrzymać przynajmniej przez jakiś czas zanim nie domknie się tego projektu, który możemy śmiało nazwać IV Rzeszą.
Niestety my nie mamy tego szczęścia, by posiadać polityków godnych jakiegokolwiek zaufania (Zd)Radek Sikorski nieomal błagał Niemcy o chwycenie mocniej sterów rozpadającego się kołchozu ,,Europa”, zaś Donek i Bronek tylko czekają na kolejne dyrektywy – od tego tu w końcu są. Zbawieniem byłoby dla tej zgrai nieudaczników oddanie swoich obowiązków – związanych głównie z płodzeniem bzdurnej legislacji - ,,wielkorządcom” z Brukseli. Zbawieniem byłby Pakt Zachodnioeuropejski w zamian armii narodowych i zupełne zniesienie granic. Niemcom oczywiście nie jest to potrzebne, jeśli chodzi o Polskę – oni przejmują rynek bez potrzebny rewizji traktatów. Posiadają większościowe udziały w niemal wszystkich polskich czasopismach, że o supermarketach nie wspomnę. Granica też powoli jest przesuwana – mają dwa mosty prowadzące do Świnoujścia (trasa 110 i 111 – wystarczy sprawdzić w Google Maps), zaś my posiadamy tylko 1, zdezelowany prom (w każdej chwili może zatonąć, więc nie ręczę za prawdziwość tej informacji). Cóż więc dla Niemiec taka Polska? Ano nic. Są jednak silniejsi przeciwnicy...
sobota, 4 stycznia 2014
Libertas - wizytówka autorska
Jako że w planach mam dalszą współpracę z miesięcznikiem Libertas (o którym była mowa przy okazji mojego pierwszego artykułu) nie będę o każdej publikacji zawiadamiał czytelników niniejszego bloga. Zamieszczam tutaj ,,odsyłacz" do mojej wizytówki autorskiej na portalu czasopisma, skąd można przenieść się bezpośrednio do opublikowanych przeze mnie tekstów. Ponadto zachęcam szczególnie zainteresowanych do przeglądania co miesiąc strony Libertas.pl, bo z całą pewnością można tam znaleźć również inne ciekawe teksty - często pokrywające się z tematyką mojego bloga.
Życzę miłej lektury!
Zakładka autorska
Tekst: Elity godne zaufania
Wystarczy kliknąć...
piątek, 3 stycznia 2014
Unia zapłaci za wszystko
Nie jest w zasadzie rzeczą prostą stwierdzenie, kto tak de facto rządzi eurokołchozem. Zasadniczo patrząc z samego teoretycznego – traktatowego – punktu widzenia całą władzę sprawuje Komisja Europejska, a jeszcze ściślej rzecz ujmując – szef tejże komisji (obecnie jest to ,,były” komunista Jose Manuel Barroso). To w jego rękach leży sedno władzy ustawodawczej dla całej Europy, które nieznacznie (o ile w ogóle) ogranicza Parlament Europejski. Ten jednak, wraz z mniejszymi komisjami do niego przyległymi, woli zajmować się reformą spłuczek do toalet niż uprawiać politykę. Nic dziwnego – mandaty poselskie nie zobowiązują tychże ok. 700 deputowanych do jakiegokolwiek wysiłku intelektualnego.
Istnieją jednak na pewno grupy nacisku, którym to przypada znacznie większa siła niźli samemu generalnemu komisarzowi – mowa tu oczywiście m.in. o Niemcach i (ewentualnie) o innych liczących się krajach Europy. Niemcy jednak prowadzą swoją pokojową wojenkę zgodnie z prawem i zasadami funkcjonowania samej Unii, zaś np. Wielka Brytania musi się zdrowo nagimnastykować, aby wyrobić jakikolwiek posłuch. Tak było kilka tygodni temu, kiedy premier ,,wyspiarzy” Paul Cameron oświadczył, że jeśli władze UE nie zablokują przepływu emigrantów przez granice Brytyjczycy będą blokować wszelkie próby poszerzenia Wspólnoty o nowe państwa. To zaledwie drobna groźba, bo największą tamtejszy rząd straszy nie od dziś – chodzi oczywiście o wystąpienie z Unii. Tego eurokołchoz z pewnością by nie wytrzymał.
Niestety są i przypadki odwrotne, jak chociażby Łotwa, która wraz z 1 stycznia 2014 roku wymieniła własną narodową walutę na euro. Nie ulega wątpliwości, że przy tak skrajnym nadwątleniu wytrzymałości obozu ,,wspólnej waluty” podobny krok można nazwać wprost idiotyzmem. Nawet najbardziej proeuropejscy ,,eksperci” polscy zaświadczają, że przyjęcie euro DZISIAJ jest absolutnym błędem. Oczywiście sama Unia z chęcią dopłaci do łotewskiej transformacji walutowej, skoro może w tenże sposób uzyskać kolejną dobrze utuczoną krowę do przyszłego dojenia. Dodajmy, że taka ofiara jest Brukseli potrzebna, skoro powszechnie wiadomo, że Grecji nie uratuje już nic. Podobne postępowania niektórych krajów (w których znajduje się także Polska) potwierdza teorię red. Stanisława Michalkiewicza, że państwa dzielą się na dwie kategorie: poważne i pozostałe.
Pomijając tak poważne wydatki, jak Łotwa ,,Wielka Zjednoczona Europa” zamierza płacić jeszcze w innych, drobniejszych kwestiach – błahostkach, można rzec. I tak na przykład dowiadujemy się (z prasy Wschodniej, bo Zachodnia oczywiście milczy), że UE przeznaczy 12 milionów euro na... usuwanie syryjskiej broni chemicznej. Przypomnę dla jasności: krok ten podjęty przez prezydenta Asada jest wielkim sukcesem Rosji (Syria unika bowiem interwencji militarnej państw zachodnich). Kto wiem, może mamy tu do czynienia ze swego rodzaju rekompensatą, jaką Niemcy płacą właśnie Rosji za mieszanie się pewnych przedstawicieli państw członkowskich UE w sprawy Ukrainy – rodzimej strefy wpływów Moskwy? To zresztą nie pierwszy taki ukłon w stronę wschodniego konkurenta, bowiem Bruksela zobowiązała się także wzbogacić... Białoruś! Tą samą Białoruś, którą wyzywa się od niedemokratycznych, na którą nakłada się sankcje gospodarcze i Bóg wie, co jeszcze. Tymczasem 4 mln euro zostaną przeznaczone na Państwowy Komitet Standaryzacji Białorusi.
Na wspomniane drobnostki machnąć możemy ręką, bo wydatki na nie nijak się mają do kosztów utrzymania 700 darmozjadów w Parlamencie Europejskim (gdzie sama kawa im serwowana kosztuje 2 mln złotych), członków wszelkich komisji i komisyjek pracujących nad efektywnością toalet oraz oczywiście na biurokrację, płodzącą co jakiś czas tony nowej, postępowej legislacji.
Tymczasem nadchodzi nowy rok i nowe perspektywy. Wątpliwą rzeczą jest, by Unia już przez te 12 miesięcy całkowicie się zawaliła, jednak trzeba powoli, metodycznie popychać koślawe filary w celu przyspieszenia tego procesu. W tym celu należy w pierwszej kolejności odrzucić wszelkie brednie o tym, jakoby Unia była nam potrzebna chociażby ze smutnej konieczności – ani bezpieczeństwa narodowego nie wzmogą eurodeputowani, ani tym bardziej nie usprawnią gospodarczego rozwoju. Zresztą oni są tam tylko w charakterze pożytecznych idiotów – stoją niczym pionki na szachownicy butni i dumni ze swych stanowisk, choć doskonale zdają sobie sprawę, że prawdziwa gra toczy się gdzie indziej, a ich będzie można (jeśli pojawi się taka potrzeba) po prostu zdjąć z planszy.
PS
Grafika pod tytułem z tematem się bynajmniej nie wiąże, ale jest wynikiem przypadkowych poszukiwań zdjęcia bardziej właściwego. W każdym razie warto się zapoznać z ,,postępowym" krokiem, jakim było wydłużenie wieku emerytalnego - mieliśmy wszak równać do innych krajów UE. Tymczasem jesteśmy jednym z niewielu krajów o progu tak wysoki. Notabene ciekawą rzeczą jest, że nasz ukochany, zachodni sąsiad wiek emerytalny ma podobny...
PS
Grafika pod tytułem z tematem się bynajmniej nie wiąże, ale jest wynikiem przypadkowych poszukiwań zdjęcia bardziej właściwego. W każdym razie warto się zapoznać z ,,postępowym" krokiem, jakim było wydłużenie wieku emerytalnego - mieliśmy wszak równać do innych krajów UE. Tymczasem jesteśmy jednym z niewielu krajów o progu tak wysoki. Notabene ciekawą rzeczą jest, że nasz ukochany, zachodni sąsiad wiek emerytalny ma podobny...
Subskrybuj:
Posty (Atom)