Nie jest w zasadzie rzeczą prostą stwierdzenie, kto tak de facto rządzi eurokołchozem. Zasadniczo patrząc z samego teoretycznego – traktatowego – punktu widzenia całą władzę sprawuje Komisja Europejska, a jeszcze ściślej rzecz ujmując – szef tejże komisji (obecnie jest to ,,były” komunista Jose Manuel Barroso). To w jego rękach leży sedno władzy ustawodawczej dla całej Europy, które nieznacznie (o ile w ogóle) ogranicza Parlament Europejski. Ten jednak, wraz z mniejszymi komisjami do niego przyległymi, woli zajmować się reformą spłuczek do toalet niż uprawiać politykę. Nic dziwnego – mandaty poselskie nie zobowiązują tychże ok. 700 deputowanych do jakiegokolwiek wysiłku intelektualnego.
Istnieją jednak na pewno grupy nacisku, którym to przypada znacznie większa siła niźli samemu generalnemu komisarzowi – mowa tu oczywiście m.in. o Niemcach i (ewentualnie) o innych liczących się krajach Europy. Niemcy jednak prowadzą swoją pokojową wojenkę zgodnie z prawem i zasadami funkcjonowania samej Unii, zaś np. Wielka Brytania musi się zdrowo nagimnastykować, aby wyrobić jakikolwiek posłuch. Tak było kilka tygodni temu, kiedy premier ,,wyspiarzy” Paul Cameron oświadczył, że jeśli władze UE nie zablokują przepływu emigrantów przez granice Brytyjczycy będą blokować wszelkie próby poszerzenia Wspólnoty o nowe państwa. To zaledwie drobna groźba, bo największą tamtejszy rząd straszy nie od dziś – chodzi oczywiście o wystąpienie z Unii. Tego eurokołchoz z pewnością by nie wytrzymał.
Niestety są i przypadki odwrotne, jak chociażby Łotwa, która wraz z 1 stycznia 2014 roku wymieniła własną narodową walutę na euro. Nie ulega wątpliwości, że przy tak skrajnym nadwątleniu wytrzymałości obozu ,,wspólnej waluty” podobny krok można nazwać wprost idiotyzmem. Nawet najbardziej proeuropejscy ,,eksperci” polscy zaświadczają, że przyjęcie euro DZISIAJ jest absolutnym błędem. Oczywiście sama Unia z chęcią dopłaci do łotewskiej transformacji walutowej, skoro może w tenże sposób uzyskać kolejną dobrze utuczoną krowę do przyszłego dojenia. Dodajmy, że taka ofiara jest Brukseli potrzebna, skoro powszechnie wiadomo, że Grecji nie uratuje już nic. Podobne postępowania niektórych krajów (w których znajduje się także Polska) potwierdza teorię red. Stanisława Michalkiewicza, że państwa dzielą się na dwie kategorie: poważne i pozostałe.
Pomijając tak poważne wydatki, jak Łotwa ,,Wielka Zjednoczona Europa” zamierza płacić jeszcze w innych, drobniejszych kwestiach – błahostkach, można rzec. I tak na przykład dowiadujemy się (z prasy Wschodniej, bo Zachodnia oczywiście milczy), że UE przeznaczy 12 milionów euro na... usuwanie syryjskiej broni chemicznej. Przypomnę dla jasności: krok ten podjęty przez prezydenta Asada jest wielkim sukcesem Rosji (Syria unika bowiem interwencji militarnej państw zachodnich). Kto wiem, może mamy tu do czynienia ze swego rodzaju rekompensatą, jaką Niemcy płacą właśnie Rosji za mieszanie się pewnych przedstawicieli państw członkowskich UE w sprawy Ukrainy – rodzimej strefy wpływów Moskwy? To zresztą nie pierwszy taki ukłon w stronę wschodniego konkurenta, bowiem Bruksela zobowiązała się także wzbogacić... Białoruś! Tą samą Białoruś, którą wyzywa się od niedemokratycznych, na którą nakłada się sankcje gospodarcze i Bóg wie, co jeszcze. Tymczasem 4 mln euro zostaną przeznaczone na Państwowy Komitet Standaryzacji Białorusi.
Na wspomniane drobnostki machnąć możemy ręką, bo wydatki na nie nijak się mają do kosztów utrzymania 700 darmozjadów w Parlamencie Europejskim (gdzie sama kawa im serwowana kosztuje 2 mln złotych), członków wszelkich komisji i komisyjek pracujących nad efektywnością toalet oraz oczywiście na biurokrację, płodzącą co jakiś czas tony nowej, postępowej legislacji.
Tymczasem nadchodzi nowy rok i nowe perspektywy. Wątpliwą rzeczą jest, by Unia już przez te 12 miesięcy całkowicie się zawaliła, jednak trzeba powoli, metodycznie popychać koślawe filary w celu przyspieszenia tego procesu. W tym celu należy w pierwszej kolejności odrzucić wszelkie brednie o tym, jakoby Unia była nam potrzebna chociażby ze smutnej konieczności – ani bezpieczeństwa narodowego nie wzmogą eurodeputowani, ani tym bardziej nie usprawnią gospodarczego rozwoju. Zresztą oni są tam tylko w charakterze pożytecznych idiotów – stoją niczym pionki na szachownicy butni i dumni ze swych stanowisk, choć doskonale zdają sobie sprawę, że prawdziwa gra toczy się gdzie indziej, a ich będzie można (jeśli pojawi się taka potrzeba) po prostu zdjąć z planszy.
PS
Grafika pod tytułem z tematem się bynajmniej nie wiąże, ale jest wynikiem przypadkowych poszukiwań zdjęcia bardziej właściwego. W każdym razie warto się zapoznać z ,,postępowym" krokiem, jakim było wydłużenie wieku emerytalnego - mieliśmy wszak równać do innych krajów UE. Tymczasem jesteśmy jednym z niewielu krajów o progu tak wysoki. Notabene ciekawą rzeczą jest, że nasz ukochany, zachodni sąsiad wiek emerytalny ma podobny...
PS
Grafika pod tytułem z tematem się bynajmniej nie wiąże, ale jest wynikiem przypadkowych poszukiwań zdjęcia bardziej właściwego. W każdym razie warto się zapoznać z ,,postępowym" krokiem, jakim było wydłużenie wieku emerytalnego - mieliśmy wszak równać do innych krajów UE. Tymczasem jesteśmy jednym z niewielu krajów o progu tak wysoki. Notabene ciekawą rzeczą jest, że nasz ukochany, zachodni sąsiad wiek emerytalny ma podobny...

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz