Felietony i komentarze

środa, 12 lutego 2014

Na pomoc murzynom


EuroGend Force i West European Union (Unia Zachodnioeuropejska) – oto dwie organizacje wojskowe, będące w posiadaniu Unii Europejskiej i jednocześnie finansowane ze składek państw członkowskich (w tym także Polski). Nic to dziwnego, że eurokołchoz funduje kolejne przedsięwzięcia wymierzone w pierwszej kolejności w swoich przeciwników. EuroGend Force już znamy – szczególnie z ostatnich operacji, mających miejsce w Grecji. Owe unijne, paramilitarne bojówki zajmowały się pałowaniem Greków niezadowolonych z polityki ich państwa, sprowadzającej się do posłusznego klękania przed Niemcami (głównymi dostarczycielami kolejnych pożyczek, które – jak informują raporty Komisji Europejskiej – staczają Grecję w coraz większą katastrofę finansową).
Tej obecności EuroGend Force oficjalnie nie odnotowano, ale pojawiły się zdjęcia podobnej działalności we Włoszech. Na oficjalnej stronie organizacji oczywiście o działaniach bojowych nie ma ani słowa – ot jacyś panowie w mundurach i kilka notek na temat powstania organizacji oraz jej pierwszych zadań. Gdzieś na górnym pasku można się doczytać informacji o misjach w Afganistanie albo na Haiti, jednak te europejskiej zadania zostały absolutnie przemilczane. Jasna sprawa, że nic w tym dziwnego, ale o kolejnym tajnym działaniu UE, prowadzącym do spacyfikowania antyunijnych nastrojów odnotować warto.
Drugą z organizacji jest Unia Zachodnioeuropejska. Różni się ona tym od omówionej powyżej, że jest czystą organizacją wojskową, a nie policyjną i – jak do tej pory – nie doczekała się prężnego rozwoju. Jednakże tym razem znów projekt się pobudził, a jego członkowie zadeklarowali misję (oczywiście pokojową) do Republiki Środkowoafrykańskiej. W planach jest wysłanie około 500-600 żołnierzy za całe 25.9 mln euro. Jak łatwo się domyślić na tym Unia działań nie zakończy (bowiem walka z nieuchwytnymi terrorystami do łatwych nie należy) i kolejne fundusze wkrótce zostaną wdrożone.

Poza tym wątpliwości budzi jeszcze jedna kwestia: skąd w ogóle pomysł na taką operację, skoro przecież Francuzi wysłali do Republiki Środkowoafrykańskiej własne wojska bez konieczności oznaczania ich jako ,,unijne”? Czyżby prezydent Holland doszedł do wniosku, że dodatkowe koszta przynajmniej częściowo uda się pokryć? Czy może to Niemcy próbują po raz kolejny uniknąć oficjalnego zaangażowania w jakąkolwiek wojnę i ukryć się za niebieską ścierką z dwunastoma gwiazdkami? Trudno powiedzieć. Możliwe, że operacja ta nijak się nie rozwinie i będzie tylko dodatkowym testem dla wspólnej armii Europy, której utworzenie pewne środowiska zawzięcie reklamują (w Polsce jest to oczywiście Janusz Palikot i zgraja pajaców jemu podobnych). Tutaj – jak i w wielu innych sprawach – czas pokaże. 

1 komentarz:

  1. Coś jest nie tak: "o misjach w Afganistanie albo na Haiti, jednak te europejskiej zadania zostały absolutnie przemilczane. "

    Nienaturalnie brzmi: "nie doczekała się prężnego rozwoju.".

    OdpowiedzUsuń