Felietony i komentarze

wtorek, 11 czerwca 2013

Kto przeciw Unii?


Ostatnie badania przeprowadzone przez CBOS wskazują wyraźnie, że idea polskiego uczestnictwa w Unii Europejskiej jest wciąż silna. Oczywiście, wyraźnie jawi się spadek tych, którzy jeszcze we Wspólnotę wierzą (jest ich obecnie około 73 % - najniższy wskaźnik od akcesji Polski do UE), a z kolei rośnie wyraźnie liczba przeciwników (aktualnie 19 %). Ponadto mamy około 8 % niezdecydowanych. Mimo wyraźnych tendencji eurosceptycznych Unia Europejska trzyma Rzeczpospolitą swymi mackami wystarczająco mocno, by można było w ogóle podejmować dyskusję o dołączeniu do strefy euro, gdzie wszyscy doskonale wiemy, jak wielkim absurdem jest ten pomysł.
Warto podkreślić jeszcze jeden szczegół, który rzuca się w oczy podczas śledzenia raportu CBOS-u. Mianowicie: regres eurosceptycyzmu rozpoczął się mniej więcej od kwietnia 2004 roku... czyli niemalże od momentu przystąpienia Polski do UE. Obserwujemy właśnie w tym momencie przyrost optymistów oraz gwałtowny spadek sceptyków. Dlaczego? Przyczyna była oczywista: pieniądze przeznaczone na kampanie polityczne zostały oddane WYŁĄCZNIE euroentuzjastom, zaś przeciwnicy musieli walczyć sami – biegać z ulotkami drukowanymi na własny koszt, agitować na własny rachunek. Do tego telewizja o nich milczała. Obecnie budzą się różnego rodzaju ruchy medialny, stawiające wyraźny opór państwowemu monopolowi telewizyjnemu (Telewizja Trwam, TV Republika). Powstają także nowe czasopisma, które zdobywają rzesze czytelników, a działający w nich dziennikarze potrafią postawić się nawet poczynaniom, jakim dopuścił się pan Hajdarowicz wykupując czasopismo ,,Uważam Rze”. Opinia publiczna zdecydowanie podniosła się z kola, na które padła swego czasu przed Gazetą Wyborczą i Michnikiem.
Niestety takich prądów nie było w 2004 roku, więc wszelkie próby podejmowane przez eurosceptyków upadły, choć często podejmowane były również w kręgach partyjnych. Aktywnie w tym względzie działała głównie Liga Polskich Rodzin. Skoro jednak znamy już sondaże i podejście do sprawy zwykłych obywateli, to warto zapewne przyjrzeć się również, jak ten sam problem stoi w perspektywie partyjnej.
Zacznijmy zatem z lewa. Tutaj sytuacja wydaje się klarowna – poczynając od SLD, a na PO (którą niektórzy marzyciele wciąż uważają za prawicę) skończywszy wszyscy deklarują aktywne uginanie karków i kolan przed nieudolnymi (jakby nie patrzeć) rządcami z Brukseli. Na oficjalnej stronie Sojuszu przeczytać możemy ich preferencje na temat polityki zagranicznej, które w zasadzie można by streścić w jednym zdaniu: słuchajmy się Brukseli. O ,,palikociarzach” nawet nie ma co wspominać – szczególnie po uruchomieniu projektu ,,Europa Plus”, mającego na celu oddanie zwierzchnictwa nad państwem polskim eurokratom (czyt. Niemcom), hańbiąc przy tym setki lat polskiej historii. Z kolei jeśli chodzi o Platformę, to sytuacja nijak się nie zmieniła – Donald Tusk we wszystkim usłucha swojej ukochanej Anieli. Notabene mamy tu do czynienia z interesującym precedensem, bowiem sytuacja przypomina do złudzenia tę z XVIII wieku, kiedy to król Stanisław August Poniatowski kulił się przed pomarszczoną ręką carycy Katarzyny II. Często króla Poniatowskiego uznaje się za zdrajcę, choć przecież powszechnie wiadomo, że uczynił on liczne reformy (z Konstytucją 3 maja na czele), mające na celu odbicie Rzeczpospolitej od dna. Tymczasem Donald Pierwszy (ale i ostatni) poza naśladowaniem nieudolnej strony życia króla Augusta nie zrobił nic.
Przejdźmy zatem na prawo. Tutaj, tuż za rozmytą granicą, sytuuje się PiS (według niektórych nie-prawica). Warto przypomnieć, że to właśnie PiS wprowadził Polskę do Unii, a Traktat Lizboński podpisał sam prezydent Lech Kaczyński. Obecnie również nie wydaje się, by partia prezesa Kaczyńskiego porzuciła chęci wypełniania rozkazów, jakie płynął do nas niemal co dnia z Brukseli, a przy najmniej takie stanowisko określił rzecznik PiS-u, pan Adam Hoffman. Nie ulega wątpliwości, że Prawo i Sprawiedliwość jest obecnie najsilniejszą partią opozycyjną (ostatnie badania wskazują, iż poparciem przebija także Platformę), a w tak ważnej sprawie jak suwerenność państwa polskiego zajmuje stanowisko niemal równe rządzącemu obecnie PO. Nie przekonuje ich widocznie narost biurokracji czy ideologicznych ,,nowinek”, jakie płyną z zachodu (że o bezrobociu i kolosalnym deficycie budżetowym nie wspomnę). Pośrednie stanowisko zajmuje Solidarna Polska Zbigniewa Ziobry, odrzucając Traktat Lizboński, próby federalizacji Europy oraz pakty fiskalny. Wystąpienie z Unii, a nie tylko łudzenie się, co do szansy jej odmienienia (wszak pełną władzę mają w teorii komisarze – ludzie dobieranie poprzez kooptację, nie zaś wybory) głoszą takie partie, jak UPR czy Kongres Nowej Prawicy Janusza Korwin-Mikkego. Pierwsza jednak już zrezygnowała z kandydowania na rzecz drugiej. A druga przypomina bardziej elitarny klub fanów pana Korwin-Mikkego aniżeli faktyczną partią, usiłująca wygrać wybory.
Ponadto na prawicy tworzy się nowa siła, która już w sondażach otrzymuje około 2 %, chociaż obecnie jeszcze daleko od tego, by uformowała się w konkretną partię polityczną. Mowa tu o Ruchu Narodowym, który to jako jedyny w zasadzie ogłasza za swój cel ideowy wystąpienie z Unii Europejskiej, a przynajmniej zdecydowanie sprzeciwia się obecnej pozycji Polski wobec UE oraz wypowiedzenie Traktatu Lizbońskiego. Na Kongresie, który odbył się w ostatnią sobotę, głos zabrał między innymi Artur Zawisza, były poseł PiS, podkreślając założenia ideowe Ruchu, mające na celu reformę stanowiska Rzeczpospolitej co do Wspólnoty. Przypomniał także o akcji ściągania z urzędów unijnych flag, jaką podjęli narodowcy podczas tegorocznego święta 3-go maja.
Mimo wszystko dwa najbardziej eurosceptyczne grupy, jakimi są Ruch Narodowy oraz Kongres Nowej Prawicy, stanowią siłę zbyt małą, by realnie zagrozić aktualnie rządzącej Platformie czy równie prounijnemu PiS-owi. Odzwierciedla to zapewne obecne stosunki do UE w Polsce wszystkich obywateli. Buduje nadzieję jednak fakt, że eurosceptycyzm rośnie w siłę.


Polecam dział video i fragment wystąpienia pana Artura Zawiszy. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz