Felietony i komentarze

sobota, 1 czerwca 2013

Europa podnosi krzyk


Od kilku dni Wielka Brytania jest na oczach całego nieomal świata, a już z pewnością całej Europy. Wszystko to za sprawą tragicznego wydarzenia, jakim był mord brytyjskiego żołnierza, dobosza pułku fizylierów, Lee Rigby'ego. W 48 godzin po tym tragicznym wydarzeniu komisariaty policyjne zalała fala doniesień o aktach ,,islamofobii”, a wkrótce ulicami przeszły liczne demonstracje, potępiające wszelkie akty terroru ze strony islamskich ekstremistów. Premier Wielkiej Brytanii, David Cameron, w dość lakonicznych słowach przedstawił swoje stanowisko, zaznaczając przy tym, że nie potępia społeczności brytyjskich muzułmanów. Dodał również, że ,,w samym islamie nie ma nic, co uzasadniałoby ten okropny akt”. Cameron wyraził także uznanie dla bohaterskiego zachowania Ingrid Loyau-Kennett, która próbowała rozmawiać z zabójcami młodego żołnierza i odebrać im broń.
Trzy dni po zabójstwie Lee Rigby'ego, 25 maja, około godziny 18.00 we Francji doszło do podobnego zamachu. Jeden z antyterrorystów patrolujących paryską stację kolei został zaatakowany przez ,,brodatego mężczyznę pochodzenia północnoafrykańskiego” - jak donosi francuska prasa. Napastnik kilkakrotnie dźgnął nożem policjanta i zbiegł. Ranny został przewieziony do szpitala. Na szczęście, mimo ciężkich obrażeń, przeżył atak.
W całej Europie, również w Polsce, powtarzają się doniesienia prasowe, a pomiędzy obywatelami rosną antyislamskie nastroje. Nabiera nowego pędu debata na temat rosnącej liczby wyznawców Proroka (jak zwykłą się ich potocznie określać) w krajach europejskich, budzą się coraz ostrzejsze, coraz bardziej krytyczne głosy. Tymczasem niewielu pozwala sobie trzeźwo spojrzeć na zaistniałą sytuację. Warto zaznaczyć, że zabójstwo w Wielkiej Brytanii stanowi zaledwie cień tego, co uczynił Adres Brevik w Norwegii, mordując z zimną krwią 77 osób. Proces skazujący zamachowca na zaledwie 21 lat więzienia (choć ten w żaden sposób nie wyznał skruchy) jakoś nie odbił się szerszym echem pośród europejczyków. Z kolei zbrodniczy wyczyn arabskich fanatyków w Wielkiej Brytanii – bez wątpienia godny potępiania i wyroku sądowego – budzi liczne głosy krytyki nie tyle wobec samych zamachowców, co wobec islamu w ogóle, chociaż nie dorównuje okrucieństwem czynowi Brevik'a. 
Warto uzmysłowić sobie, czym tak właściwie był ów brytyjski akt terroryzmu. Nie byłbym w stanie uwierzyć nikomu, kto zaświadczałby mi, że może ot tak wyjść na ulice i zamordować nożem zwykłego, niewinnego człowieka (próbując tasakiem uciąć mu głowę), a do tego później z pełnym spokojem udzielić wywiadu przed kamerami. Bez znaczenia czy jest muzułmaninem, chrześcijaninem czy buddystą. Do podobnego czynu trzeba być w odpowiedni sposób urobionym psychicznie przez odpowiednich ludzi (zaś islam sam w sobie do czegoś podobnego nie usposabia). Uważam zatem, że Michael Adebowale (ten, który po zabójstwie rozmawiał z obserwatorami) był kimś na kształt agenta którejś z radykalnych albo nawet terrorystycznych organizacji, żołnierzem fanatycznej bojówki. Jego postępowanie niczym nie różni się od akcji średniowiecznych asasynów (których notabene próbuje się wybielać w oczach młodych ludzi poprzez serię gier Assasin's Creed), mordujących chrześcijan w bardzo podobny sposób – odrąbywali głowy i ostatecznie dawali się zamordować lub złapać.
Tak wygląda sytuacja, Szanowni Państwo. Zbrodnia popełniona na żołnierzu przez żołnierza. Kolejne oblicze wojny, jaką Amerykanie zanieśli swego czasu do Afganistanu i Iraku. Trudno dziś powiedzieć, czy faktycznie chodziło o walkę z terrorem, czy raczej o bogate złoża roponośne. Dość, że konsekwencje tamtej wojny odczuwają prości obywatele. Myślę ponadto, że obaj czarnoskórzy zabójcy powinni być sądzeni przez specjalnie zwołany sąd wojenny za zbrodnię WOJENNĄ i albo zostać osadzeni w więzieniu na wzór amerykańskiego Guantanamo (do czasu zakończenia działań wojennych)... albo skazani na wyrok nieodwracalny.
Ostatnie wydarzenia – jak już zaznaczyłem – pociągnęły za sobą falę krytyki wobec islamu w ogóle. Media fundują widzom populistyczne reportaże, w których efekcie niemal każdy słysząc słowa ,,Allah”, ,,dżihad” czy w ogóle ,,islam” czuje dreszcz na plecach. Trudno powiedzieć, jakie intencje ma w tym większość dziennikarzy, by ludzie zaczęli bać się muzułmanów, a islam sami ustanowili swoistym ,,wrogiem numer jeden”. Prawdy nie sposób dojść, jednak warto pamiętać o zdrowym rozsądku i chłodnej analizie zamiast poddawać się emocjom.
Podobnie należy podchodzić do pogłosek o ekspansji demograficznej islamu. Co prawda krążą w internecie linki do filmów, głoszących śmiałe teorie, jakoby około roku 2050 Francja miała stać się republiką islamską. Mówi się o dokumentach niemieckiego rządu, które donoszą o tym, iż degradacji demograficznej społeczności niemieckiej nie da się już powstrzymać. Krzyczą chwytliwe hasełka i wybujałe teorie, a ich autorzy zadzierają głowy, myśląc, że odkryli coś nadzwyczaj zaskakującego. Tymczasem prawie sto lat temu, jeszcze w czasach II RP i rządów Józefa Piłsudskiego, działał historyk Feliks Koneczny. Wypracował on ,,teorię cywilizacji”, w której stwierdził wprost, że wszystkie istniejące obecnie cywilizacje rozwijają się poprzez konflikt z innymi (żadna nowość – wiemy przecież, że trudności zmuszają także pojedynczych ludzi do zdwojonego wysiłku, a przez to do rozwoju). Koneczny zauważył jednak również to, że jeśli cywilizacje żyją obok siebie (jak obecnie arabska obok łacińskiej) i nie wszczynają rywalizacji (z której cywilizacja łacińska zdaje się obecnie rezygnować na rzecz ,,tolerancji"), to zawsze – bez żadnego wyjątku – cywilizacja bardziej rozwinięta upadnie pod naporem tej bardziej prymitywnej.

Feliks Koneczny nie stworzył żadnej przepowiedni jak Nostradamus (może dlatego się o nim nie mówi...), ale opisał tylko najprostsze procesy historyczne. Tego opisanego powyżej właśnie jesteśmy świadkami. Unia Europejska zrezygnowała z zasad cywilizacji łacińskiej, więc musi ponieść konsekwencje swojego wyboru. Niestety, faktycznie cały ciężar tychże konsekwencji spadnie na nas, na zwykłych obywateli. Pamiętajmy zatem, aby podkreślać na każdym kroku nasze chrześcijańskie korzenie, przywiązanie do zasad republikanizmu i o tym, że warto dążyć do obiektywnej prawdy, którą przecież objawił nam sam Bóg. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz