Kto
z nas zna XIX wiek? Zapewne niewielu. Bo i skąd mielibyśmy go znać,
skoro miał on miejsce blisko dwieście lat temu. Liczne – w
porównania do takiego Średniowiecza – źródła pisane z
pewnością nie odzwierciedlają w pełni ducha epoki. To należałoby
przeżyć. Doświadczyć smrodu ulic (wciąż jeszcze obecnego, mimo
pierwszych sukcesów kanalizacji), ciemności zaułków, morderczej
pracy przy maszynach, ekstazy na widok pierwszego automobilu czy
dreszczy w okopach z kolbą karabinową przy uchu. Zaś dla nas,
Polaków, zostałby ból gdzieś w klatce piersiowej po czymś, co
niegdyś nasi przodkowie nazywali ojczyzną...
I
wróćmy nagle do rzeczywistości. Wyobraźmy sobie, że oto
przechodzi nam być bohaterami filmu fantastycznego, że budzimy się
po dwóch setkach lat wyciągnięci z brył lodu i doświadczamy
nowego życia. Porzućmy sprawę przepełnionych supermarketów czy
roju samochodów na ulicach (wkrótce pewnie i tak nam się to
znudzi) i zajrzyjmy do sfery polityki. Dowiemy się bowiem, że oto
powstałą jakaś Unia Europejka oparta na solidaryzmie
międzynarodowym, tolerancji i neutralności światopoglądowej. Na
potwierdzenie tego ostatniego przeczytamy w internecie, jak to władze
tejże wspaniałej Unii (bo inaczej mało gdzie zdołamy przeczytać)
odmawiają małemu księstewku Andory wybijania monet euro z
wizerunkiem Chrystusa Pantokratora. Przecież to obraża ateistów,
muzułmanów, żydów, buddystów, hinduistów, dżinistów,
konfucjanistów, sikhistów, taoistów, bahaistów, babistów,
animistów... i tak dalej. Oczywiste! Jak można tak dyskryminować
ludzi, których przecież takie księstewko Andory zamieszkują całe
rzesze (nie, tym razem bez aluzji), także świat się zawali, jeśli
to maleńkie państewko zechce wybijać wizerunek tegoż Chrystusa.
Następnie
dowiemy się, że we Francji podobno ma nastąpić podwyższenie
podatków. Skoro tak – pomyślimy – to ile tak właściwie
podatki w tejże Francji wynosiły? Informacja pierwsza z brzegu:
,,Podatki we Francji wynoszą... ponad 100 procent”. W artykule na
jednym z portali przeczytamy, że socjalistyczny prezydent Holland
dopełnił jednego ze swoich haseł wyborczych – opodatkował
najbogatszych. My tymczasem będziemy skrobać się w głowę i
pytać: w jaki sposób socjalista doszedł do władzy (przecież
musiał swoje socjalistyczne brednie wprost głosić), dlaczego
bogaci zostali opodatkowani (z reguł był ku temu jakiś powód, jak
chociażby wojna, a nie widzimisię społeczeństwa i
prezydent-bandyta)... i czemu w tej przepięknej Francji tyle obcych
narodowości, które panoszą się na wszystkie strony?!
Później
przyjdzie kolej na informacje z Grecji. Szybko przyjdzie nam zdać
sobie sprawę, że Turcja przestała być imperium i Grecy założyli
własne państwo, które jednak – mimo ogromnej daniny krwi
złożonej podczas Wiosny Ludów – absolutnie uzależniło się od
,,Najwspanialszej Unii Europejskiej” (bo o kierownictwie Niemiec
nad tym kolosalnym projektem jeszcze nie wiemy). Jak to możliwe?
Szybko minie zdziwienie po przeniesieniu się na grunt polski. Tutaj
posłuchamy Radka Sikorskiego, Donka Tuska, Stefcia Niesiołowskiego
i innych równie miłych panów, głoszących nieugiętą chęć
jeszcze ściślejszej współpracy z UE (choć o tym, że Wspólnota
upada, będziemy wiedzieć niemal od początku). Ba! Możliwe, że
sami byliśmy tymi, którzy z bronią w ręku stawali w kolejnych
powstaniach narodowowyzwoleńczych... a tutaj nawet broni posiadać
nie wolno, zaś kilka mocniejszych słów grozi sądem (a ponoć
czasy władzy totalnej przeminęły...).
Na
dokładkę wpadnie nam gdzieś w ucho groźny okrzyk ministra
Sienkiewicza ,,idziemy po was!” w stronę Polaków, którzy sprali
na plaży jakiś obcych. A! Przecież jeszcze nie słyszeliśmy o
tragedii smoleńskiej. To dopiero będzie ubaw! Zwierzchnik całego
rządu, premier Donald Tusk, oddaje śledztwo Rosjanom, chociaż my
uznamy ich niejako automatycznie za głównych sprawców –
wywodzimy się przecież z zaboru rosyjskiego i doskonale wiemy z
czym się je ,,rosyjską przyjaźń”.
Po
tych kilku godzinach wyczerpującej lektury dostatecznie dużo się
dowiemy, aby móc odetchnąć z ulgą. Z zachodu rządzą nami
Niemcy, ze Wschodu rozkazują Rosjanie... nic się nie zmieniło.
Tylko to wyjście z lodu wywołało omamy, ale de facto jest, jak
było – wciąż XIX wiek, wciąż zaborcy. Teraz ruszymy tylko do
tej starej chałupy, przy której schowaliśmy, jak doskonale
pamiętamy, solidny szwajcarski sztucer i poszukamy powstańców.
Ojczyzna sama się nie odzyska.