Felietony i komentarze

wtorek, 20 sierpnia 2013

Pokaz siły

Gibraltar – jałowy, wysunięty ku południu półwysep od niedawna zajął pierwsze strony portali informacyjnych. I to wcale nie ze względu na malowniczość widoków, lecz z powodu sporu, jaki wokół niego rozgorzał. Konflikt hiszpańsko-brytyjski wybuchł z jakże błahego powodu (o ile przyjmiemy oficjalne informacje za prawdziwe). Władze półwyspu usypały bowiem na morzu sztuczną rafę, mającą – jak zapowiedziano – wspomagać rybołówstwo... i przy okazji blokować hiszpańskie kutry, których właściciele zwykli korzystać z zasobów morskich Gibraltaru. Hiszpania rewanżuje się z kolei zaostrzeniem kontroli celnej, co wywołuje niemałą burzę, bo na tą odpowiedź znalazła się riposta i ze strony brytyjskiej. Z tej przyczyny kilka dni temu do zatoki przy ,,Skale” wpłynęły trzy okręty wojenne pod przewodnictwem HMS ,,Westminster”. Fregata rakietowa została zwodowana 1992 roku i brała aktywny udział w zwalczaniu piractwa u wybrzeży Somalii oraz Libii. Mimo swoich lat wciąż budzi respekt, stąd posunięcie ,,Wyspiarzy” zostało powszechnie potraktowane jako prowokacja.
Od wielu lat spór o skromny półwysep wydawał się wygasły, jednak złudzeniem była wiara w to, iż już nigdy nie zostanie pobudzony. Od kilkuset kamieni po okręty wojenne – tak można by w skrócie opisać obraz obecnego konfliktu. Brytyjczycy tłumaczą zjawienie się fregaty rakietowej z obstawą manewrami, które miały odbyć się w pobliżu półwyspu, jednakże posunięcie to już zostało zinterpretowane jako swego rodzaju pokaz siły. Wielka Brytania udowadnia po raz wtóry, że nie jest jedynie biernym obserwatorem polityki europejskiej, ale sama dba o własne interesy – HMS Westminster jest tego wyraźnym dowodem.
Skąd w ogóle skrawek angielskiej ziemi na samym skraju hiszpańskiego wybrzeża? Cofnijmy się o kilkaset lat. Nazwa Gibraltar pochodzi od arabskiego zwrotu Dżabal al-Tarik (na cześć wodza berberyjskiego wodza Tarika) i miała upamiętnić przeprawienie się wojsk arabskich z Afryki do Europy jeszcze w 711 roku. W zasadzie od tamtej pory spór o samotną skałę się rozpoczął. Arabowie przebywali na Półwyspie Iberyjskim aż do 1492 roku, kiedy ostatecznie upadł ostatni ich andaluzyjski przyczółek – Grenada. Od tamtej pory nad Gibraltarem zapanowali Hiszpanie. Ich władza trwała do 1704 roku: wówczas to Brytyjczycy zajęli ,,Skałę”, pozostając jej zwierzchnikami do dnia dzisiejszego.
Dlaczego tak właściwie ,,Wyspiarzom” zależy na tym skromnym cyplu? Przyczyną na pewno nie są korzyści materialne, ponieważ ten region nie obfituje w żadne złoża naturalne ani tym bardziej w grunta nadające się pod uprawę. Gibraltar nie stanowi także naturalnej bariery między Oceanem Spokojnym a Morzem Śródziemnym, przez co nie przynosi również zysków z ceł. Pozostała zatem sama korzyść polityczna... oraz kwestia mentalności. Półwysep stanowi bowiem jedną z niewielu pamiątek po brytyjskim kolonializmie, który to przecież wiąże się ze znaczeniem wysp brytyjskich w ówczesnym świecie. Jednakże to zaledwie drugie oblicze problemu – głównym wciąż pozostaje polityka. Posiadanie skromnej bo skromnej, ale mimo wszystko enklawy na terenie obcego państwa umożliwia bezpieczne zakwaterowanie okrętów czy innego rodzaju jednostek wojskowych. Ponadto posiadłość ta pozwala ,,Wyspiarzom” rozdmuchać konflikt, którego właśnie jesteśmy świadkami.
Po dziś dzień nie wiadomo, chociaż od początku zaostrzenia sporu minęło już sporo czasu, dlaczego tak właściwie rywalizacja brytyjsko-hiszpańska znów się ożywiła. Kluczem do zrozumienia całej sprawy może być reakcja obu stron, jeśli chodzi o międzynarodowy arbitraż. Wydarzenia – czy też zostały wywołane umyślnie, czy nie – spowodują wysłanie na półwysep europejskiej komisji, zaś prezentacja okrętów wojennych u hiszpańskiego wybrzeża to znamienny pokaz siły – tak ważny w dniach, kiedy ,,Wyspiarze” głośno mówią o możliwości wystąpienia z UE, a przez to odrzucenia roli niemieckiego sługusa. Spróbują oni wówczas zapewne sami chwycić stery Europy i odegrać jakąś zdecydowanie ważniejszą rolę. Popis w Gibraltarze to nie pierwszy krok w tym kierunku, bowiem kilka miesięcy temu Wielka Brytania rozpoczęła ścisłą współpracę z Norwegią pod względem niezależności energetycznej. Poczekamy, zobaczymy – to jedyne słowa, jakie możemy wypowiedzieć z całą pewnością. Trudno dziś rozpoznać prawdziwe oblicze konfliktu i skazani jesteśmy na domysły.

A na koniec zastanówmy się, czy parlament brytyjski nie wyszedłby lepiej na sprzedaży półwyspu Hiszpanom. Zastanówmy się? Nie, zbyt wiele powiedziane, bo nie ma tu czego rozważać. Wystarczy po prostu dodać, że takie rozwiązanie jest absolutnie niemożliwe. I to nie ze względu na ideę czy polityczne zamiary. Hiszpania najzwyczajniej w świecie – dzięki swojej głębokiej integracji z UE – stanowi państwo totalnie zadłużone z bezrobociem wśród młodzieży na poziomie 40%. Jak zatem mieliby wykupić tak ważny, bo strategiczny punkt? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz