W związku z aferą Snowden'a
oraz wyciekiem tajnych informacji o amerykańskim systemie podsłuchów
PRISM nagle zakulisowa walka międzynarodowa wypłynęła na światło
dzienne. Zwykle tego rodzaju starcia zalicza się do grona teorii
spiskowych, jak na przykład jest z amerykańską siecią podsłuchów
Echelon, którą notabene mieliśmy mieć zamontowaną również w
Polsce przy okazji tarczy antyrakietowej... albo tarczę przy okazji
powstania Echelonu. Zdarzają się jednak momenty, gdzie jeden z
tychże zakulisowych graczy wychodzi na scenę i zdradza widzom to, co zostało
dla nich przygotowane w kolejnych aktach. Tak właśnie uczynił Edward
Snowden, były agent CIA i NSA – a obecnie tzw. ,,gwizdkowy”, czyli
ten, który łamie konspirację – udostępniając do opinii
publicznej dane na temat amerykańskiej siatki nadzoru internetu.
Po dziś dzień nie znamy
przesłanek, jakie kierowały Amerykaninem, a od spekulacji media aż
drżą – od opisów heroicznego aktu odwagi, po KGB i wywiad
rosyjski. Jedno pozostaje pewne: najwięcej informacji ujawnionych
przez Snowdena dotyczyło Niemiec oraz Unii Europejskiej. Jak podał
przed kilkoma dniami niemiecki tygodnik ,,Der Spiegel” według danych
przechwyconych przez Snowdena Stany Zjednoczone interesowały się w
szczególności polityką zagraniczną Niemiec i całej Unii
Europejskiej. Dziwne (a może wręcz przeciwnie) jest to, iż w
raportach nie ma mowy o żadnym innym europejskim państwie –
jedynie Niemcy i UE, jakby dla USA pozostawało jasne, że poza tymi
dwoma w Europie obecnie nie ma nikogo więcej godnego uwagi.
Kolejnymi
priorytetami dla działań wywiadowczych amerykańskiego NSA miały
być kwestie stabilizowania gospodarki, a także nadzorowania
finansów (wiemy przecież, że obecnie próbuje się zacieśniać
współpracę bankową w UE). Na dalszy plan spadł niemiecki eksport
broni. I tutaj warto zatrzymać się na chwilę, a nawet cofnąć o
tydzień wstecz. W środę 7 sierpnia inny dziennik zza naszej
zachodniej granicy, ,,Seuddeutsche
Zeitung”, opublikował dość obszerny raport na temat eksportu
niemieckiej broni. Zadziwiające jest, że kiedy Francuzi walczą w
Mali z terrorystami rząd z Berlina wybiera jako swojego czołowego
eksportera uzbrojenia... Arabię Saudyjską – bezpieczne schronienie
dla wielu terrorystów. Przecież to tam został zamordowany Osama
bin-Laden, a jego rodzina (której niektórzy członkowie również
powiązani są z przemysłem terroru) wciąż tam przebywa.
Oczywiście – media polskie milczą. Wiemy przecież doskonale,
jaka jest polska polityka zagraniczna (o ile nie uznamy tego bytu za
już dawno wymarły) wobec naszych sąsiadów z Zachodu: uległość
i posłuszeństwo to chyba najłagodniejsze słowa, jakich można w
tym wypadku użyć.
Nie
powinien dziwić zatem fakt, że Stany Zjednoczone obrały sobie
Niemcy i tylko Niemcy na swój celownik – to właśnie oni są
absolutnym przewodnikiem politycznym UE. Może być jednak jeszcze
jedno wytłumaczenie takiego obrotu sprawy. Wyobraźmy sobie, iż
Edward Snowden nie służył wiernie wywiadowi amerykańskiemu, ale
działał jako podwójny agent na rzecz Rosji. Jak wówczas wygląda
wynik jego działań?
Przypomnijmy
ostatnie kroki podjęte przez UE w celu otwarcia granic
amerykańsko-europejskich, czego początkiem miało być zniesienie
ceł. Różnego rodzaju portale gospodarcze opowiadały o powolnych
sukcesach odnośnie kompromisu w tej sprawie. Tymczasem zupełnie
niespodziewanie pojawia się ktoś, kto zdradza Berlinowi informacje
o domniemanych lub rzeczywistych podsłuchach oraz obszernym
programie wywiadowczym USA wobec Niemiec i całej UE. Naturalną
konsekwencją takiego stanu rzeczy będzie zwolnienie rozmów w celu
zbliżenia Unii ze Stanami Zjednoczonymi... czego Rosja z całą
pewnością pragnie.
Wprawdzie
to tylko domysły, a prawda najwyraźniej pozostanie dla nas
nieznana, to jednak próby dojścia do niej możemy i jak najbardziej
powinniśmy podejmować. Warto na koniec zauważyć, że Snowden nie
otrzymał schronienia w Niemczech, choć to właśnie rząd w
Berlinie najbardziej skorzystał na jego inicjatywie. Znalazł za to
bezpieczne miejsce w samej Rosji, mimo że na pewno wpłynie to
negatywnie na relację Moskwa-Waszyngton. Putin z jakiegoś powodu
podjął to ryzyko. Może stanął za swoim... a może są jeszcze
inne okoliczności, o których dowiemy się za rok lub dwa?

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz