W środę 11 września bieżącego
roku Przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso
wygłosił orędzie na temat obecnego stanu Unii Europejskiej oraz
idei jej rozwoju. Jak dotąd znamy szacownego komisarza z jego
niechlubnego porównania Wspólnoty do imperium, chociaż faktycznie
jest w tym ułamek prawdy – UE stanowi bowiem kontynuację
wymarłego (z pozoru) przed wiekami Bizancjum. Przerost biurokracji,
fiskalizm, omnipotencja państwa – to było codziennością ludzi
zamieszkujących ,,Nowy Rzym” i tego doświadczamy my, Polacy (choć
Niemcy, Belgowie, Brytyjczycy, Szwedzi itd. mają podobny problem).
Wprawdzie absolutystyczny etatyzm nie zaszedł jeszcze tak daleko, by
ludzie musieli uciekać przed urzędnikami na pustynie (jak działo
się w Bizancjum), to jednak wkrótce możemy mieć pierwsze symptomy
podobnej degeneracji struktur państwowo-społecznych.
Wróćmy jednak do Barroso i
jego orędzia. Znaczną część wystąpienia zajęły sprawy
gospodarcze, choć jak wiemy Portugalczyk niewiele ma z ekonomią
wspólnego. Kształcił się jako prawnik, a swoje dawne sympatie to
komunizmu przekształcił później w udział w partii
socjalistycznej. Cóż on nam zatem może zafundować? Prawdopodobnie
coś na kształt ,,dekady gierkowskiej” - początkowy wzrost, a
potem stopniowy upad. Zresztą podobny proces właśnie w Polsce
obserwujemy. Po przyłączeniu się Rzeczpospolitej do Unii mieliśmy
do czynienia z ogromnym skokiem gospodarczym, a tymczasem w tym
aspekcie (choć nie tylko w tym) Polska leci na łeb na szyję. Żadna
nowość. Wszelkie socjalistyczne idee mają podobny przebieg – od
Starożytnego Egiptu po Związek Radziecki i właśnie Unię
Europejską.
Popatrzmy,
co proponuje szacowny komisarz.
Po
pierwsze: wcisnąć w przyszłym roku jeszcze jedno państwo do
strefy euro. Nie wymaga to w zasadzie komentarza. Niech wciskają.
Bylebyśmy tylko my nie dali się na to nabrać, mimo że Polska jest
najbardziej euroentuzjastycznym krajem w Europie. Mowa tu oczywiście
o obywatelach, bo obecne skorumpowane ,,elyty” za nic sobie mają
narodowe korzyści i straty, skoro o własne jeszcze nie zadbali.
Po
drugie: unia bankowa. W to między innymi wlicza się – wdrażaną
już obecnie – strukturę nadzoru banków przez władze Unii.
Wkrótce ma zostać podjęte nieformalne porozumienie w sprawie
utworzenia Pojedynczego Mechanizmu Nadzoru. Na czym miałoby to
polegać? Posłużmy się definicją z dobrze nam znanej Wikipedii:
,,Nadzór bankowy polega na możliwości władczego wkraczania w
działalność instytucji wykonujących czynności bankowe przez
odpowiedni organ państwowy”. W skrócie – omnipotencji państwa
ciąg dalszy. Oczywiście projekt tego rodzaju to rojenia idioty w
czystej postaci – jedyne do czego może doprowadzić, to
zwiększenie korupcji. Na koszt obywatela ma się rozumieć.
Tymczasem rozwiązanie zasadniczo jest banalne. Wystarczy zdewastować
zasadę częściowej rezerwy bankowej i wprowadzić przymus rezerwy
całkowitej, a przez to przywrócić bankom ich dawny cel –
przechowywanie pieniędzy zamiast sztucznego ich pomnażania
(oprocentowanie lokat) oraz udzielania pożyczek za prywatne
pieniądze depozytariuszy. Dodajmy jeszcze, że to projekt czysto
Niemiecki (jak i cała unia), ponieważ to Niemcy zarzekły się, że
jeżeli kraje z problemami finansowymi nie podpiszą porozumienia nie
dostaną kredytów tzw. ratunkowych.
Po
trzecie: ciąg dalszy jednolitego rynku. Na czym to polega? Jeśli
Polska wytwarza więcej mleka niż Niemcy, to należy ustalić górny
limit produkcji mleka dla Polski i ukarać producentów (czyli
prostych rolników) za wyprodukowanie nadmiaru. Taka sytuacja miała
już miejsce, niedługo po tym, jak do Unii wstąpiliśmy, ale
niedługo potem problem został zażegnany. Wszystko odbywa się
cicho i bezszelestnie. Nadwyżki zostały zminimalizowane, zaś jeden
z niewielu atutów Polski w sprawach międzynarodowej gospodarki
upadł bezpowrotnie. Podobnie jest w przypadku węgla –
wprowadzenia tzw. pakietu klimatycznego wyeliminowało nas jako
jednego z najmocniejszych eksporterów tego surowca. Nie wiemy tylko
jednego: czy gospodarcze dewastowanie Polski odbywa się celowo czy
niejako przy okazji dewastowania innych krajów.
Po
czwarte: federacja państw narodowych. To chorągiewka na słownej
kupie gnoju ułożonej przez naszego jaśnie oświeconego komisarza.
Władza totalna sprawowana przez nieobieralną Komisję z silną
grupą nacisku, jaką są Niemcy. W zasadzie niewiele już brakuje.
Unia Europejska obecnie stanowi federacje, choć nieorzeczoną.
Zauważmy, że w przypadku np. kary śmierci to pojedynczy stan w USA
ma większą władzę niż Polska w Unii Europejskiej, mimo że
formalnie to my mamy większą swobodę prawną. Jednakże wymiar
symboliczny także zapycha Unia. Spójrzmy na rejestracje samochodów,
na znaki przy przejściach granicznych, na produkty przemysłowa
(,,wyprodukowano w Unii Europejskiej”), na flagi szpecące gmachy
budynków podczas naszych narodowych świąt... Ja nie pamiętam
wojny, ale potrafię wyobrazić sobie tych, którzy mogą na żywo
oglądać przeszłość i obce chorągwie na ojczystej ziemi.
PS
Dzisiejszego dnia mija 330. rocznica Bitwy pod Wiedniem. Wiemy doskonale, że ,,wspólnota" europejska (w której obecnie nie ma w ogóle mowy o podobnej pomocy, jak ta sprzed wieków) nie uświęci tej rocznicy. Chwalić przemoc? Nigdy! Rząd polski też nie zamierza o tym wspominać, bo przecież... obecnie mieści się w Brukseli. Pamiętajmy chociaż my o Jego Wysokości królu Janie III i tym, że gdyby nie jego decyzja oraz działanie 27 tysięcy naszych rodaków historia mogłaby potoczyć się zupełnie inaczej.
PS
Dzisiejszego dnia mija 330. rocznica Bitwy pod Wiedniem. Wiemy doskonale, że ,,wspólnota" europejska (w której obecnie nie ma w ogóle mowy o podobnej pomocy, jak ta sprzed wieków) nie uświęci tej rocznicy. Chwalić przemoc? Nigdy! Rząd polski też nie zamierza o tym wspominać, bo przecież... obecnie mieści się w Brukseli. Pamiętajmy chociaż my o Jego Wysokości królu Janie III i tym, że gdyby nie jego decyzja oraz działanie 27 tysięcy naszych rodaków historia mogłaby potoczyć się zupełnie inaczej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz