Felietony i komentarze

piątek, 15 listopada 2013

Przez kilka dni...


Dużo działo się w całej Europie przez te kilka dni z opisanym już przeze mnie Marszem Niepodległości na czele. Zresztą w jakimś sensie jest to wydarzenie ogólnoeuropejskie, skoro organizatorzy goszczą na swoim przedsięwzięciu przedstawicieli z Węgier, Słowacji czy Bułgarii. Szczególnie nie dziwi delegacja z pierwszego wymienionego państwa, bo jak wiemy Ruch Narodowy utrzymuje ścisłe kontakty z opozycyjną partią Jobbik. Mimo to z pozostałymi narodami łączy nas równie dużo.
Centrum Europy od zawsze traktowane było przez jaśnie oświeconych politykierów z Brukseli jako swego rodzaju unijne slumsy. Świadczy o tym nie tylko nastawienie do państwa polskiego (a szczególnie ciągłe jego wzywanie przed europejskie trybunały), bo to można stosunkowo łatwo wytłumaczyć – w końcu Donka i Radka trudno poważnie traktować – o tyle ofensywa przeciwko Węgrom, gdzie Orban zaczął powoli robić porządki jest dobitnym tego przykładem. Ba! Wychodzi na to, że owe slumsy Europy stoją intelektualnie wyżej niż cały spaczony zboczeniami Zachód – przecież to właśnie Orban jako pierwszy spłaca państwowe długi i zrywa stosunki z Międzynarodowym Funduszem Walutowym, odchodząc jednocześnie od etatystycznych zasad keynsizmu.
Bułgarzy z kolei rozpoczęli ogólnopaństwową demonstrację przeciwko lewicowemu rządowi. Od długiego już czasu młodzież bojkotuje Uniwersytet Sofijski – naczelną uczelnię całej Bułgarii. Powodem jest wspomniany protest przeciwko zakłamanym politykierom. Akcję poparło – jak pokazują sondaże – 60 % całego społeczeństwa Bułgarskiego. Protestujący domagają się natychmiastowej dymisji rządy oraz rozpisania kolejnych wyborów. Podobne blokady – jak podają tamtejsze media – dotknęły nie tylko Uniwersytet Sofijski, ale blisko 15 innych uczelni rozsianych po całym państwie. Poza tym od blisko pięciu miesięcy cała Bułgaria wstrząsana jest regularnymi manifestacjami.
Tymczasem w Parlamencie Europejskim wzmagają się antyunijne nastroje, spowodowane głównie wzrastającej liczbie migrantów (głównie w Niemczech, Francji czy Wielkiej Brytanii), jak i tragiczną sytuacją finansową nie tylko strefy euro, lecz także wszystkich pozostałych państw członkowskich Unii Europejskiej (z wyłączeniem wymienionych powyżej Węgier). W celu skuteczniejszego sprzeciwienia się obecnej polityce UE w Parlamencie ma powstać nowa partia z połączenia francuskiego ,,Frontu Narodowego” i holenderskiej ,,Partii na rzecz Wolności”. Członkostwa w nowym bycie politycznym odmówił inne opozycyjne ugrupowania – w tym najsilniejsza ,,Europa Wolności i Demokracji” Nigel'a Farage'a. Nowy twór miałby nosić nazwę ,,Europejski Sojusz na rzecz Wolności”, a jego głównym zadaniem byłoby promowanie eurosceptycyzmu i powrotu do państw narodowym z jednoczesnym obaleniem całego eurokołchozu (albo przynajmniej zniszczeniem jego teraźniejszych struktur). Zasadniczo próby te nie mają większego znaczenia, bo cała władza i tak wciąż pozostaje w rękach nieobieralnej Komisji Europejskiej. Mimo to mamy do czynienia z ciekawym precedensem potęgowania się nastrojów antyunijnych.
Przenieśmy się teraz na Maltę. Tak oto kraj zbudowany przez rycerzy od św. Jana zamierza handlować... obywatelstwem. Już niedługo będzie można je zakupić za jedyne 650 tys. euro. Niestety (a może wręcz odwrotnie?) liczba miejsc jest ograniczona – rząd zamierza sprzedać 45 obywatelstw oraz te ponadprogramowe dla rodzin osób, wykupujących je dla siebie. Możliwe zatem, że zostanie sprzedane od 100 do 200 obywatelstw. Ma to przynieść Malcie blisko 30 milionów euro dochodu. Zasadniczo kwestia ta nie ma większego znaczenia dla pozostałych państwo członkowskich, jednak mamy znów do czynienia z ciekawym precedensem, kiedy to państwa unijne próbują zdobywać dochody, na czym się tylko da. Plusem całej tej sytuacji jest fakt, że Malta nie próbuje opierać się na grabieniu obywateli, a szuka jakiś innych rozwiązań.
Bruksela tymczasem ustaliła budżet na kolejny rok – będzie to 142,6 mld euro na zobowiązania oraz 135,5 mld euro na płatności. Polscy politycy wychwalają oczywiście wspomniane postanowienie z unijnym komisarzem ds. budżetu Januszem Lewandowskim na czele. Zresztą nic w tym dziwnego – o stratach media i tak polskich obywateli nie poinformują, a zyski będą opiewać na prawo i lewo.

Jednocześnie pojawił się ostatnimi czasy raport Agencji Praw Podstawowych UE w sprawie antysemityzmu. I tak oto dowiadujemy się już nie po raz pierwszy, że Żydzi są niemalże męczennikami na obcej ziemi, a niezadowolenie wobec ich narodu narasta przede wszystkim w społecznościach internetowych. Wspomniana agencja zaapelowała z tej przyczyny do wszystkich krajów członkowskich o bardziej wyspecjalizowane działania na rzecz walki z antysemityzmem. Pada między innymi propozycja o stworzenie specjalnych oddziałów policji, które będą monitorowały internet i zwalczały negatywne wypowiedzi wobec narodu żydowskiego. Stawia się nam zatem obraz żydów-niewiniątek, nad którymi znęca się cały znany nam świat. Tak podobno miało być przez całe dzieje – od Hiszpanii po Rzeczpospolitą. Tymczasem to właśnie Żydzi byli źródłem niszczycielskich praktyk w Europie, a to za sprawą handlu niewolnikami, lichwy, złodziejskiego pobierania podatków, ustanawiania monopoli niszczących wolną konkurencję itp., itd., etc. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz