Dużo działo się w całej
Europie przez te kilka dni z opisanym już przeze mnie Marszem
Niepodległości na czele. Zresztą w jakimś sensie jest to
wydarzenie ogólnoeuropejskie, skoro organizatorzy goszczą na swoim
przedsięwzięciu przedstawicieli z Węgier, Słowacji czy Bułgarii.
Szczególnie nie dziwi delegacja z pierwszego wymienionego państwa,
bo jak wiemy Ruch Narodowy utrzymuje ścisłe kontakty z opozycyjną
partią Jobbik. Mimo to z pozostałymi narodami łączy nas równie
dużo.
Centrum Europy od zawsze
traktowane było przez jaśnie oświeconych politykierów z Brukseli
jako swego rodzaju unijne slumsy. Świadczy o tym nie tylko
nastawienie do państwa polskiego (a szczególnie ciągłe jego
wzywanie przed europejskie trybunały), bo to można stosunkowo łatwo
wytłumaczyć – w końcu Donka i Radka trudno poważnie traktować
– o tyle ofensywa przeciwko Węgrom, gdzie Orban zaczął powoli
robić porządki jest dobitnym tego przykładem. Ba! Wychodzi na to,
że owe slumsy Europy stoją intelektualnie wyżej niż cały
spaczony zboczeniami Zachód – przecież to właśnie Orban jako
pierwszy spłaca państwowe długi i zrywa stosunki z Międzynarodowym
Funduszem Walutowym, odchodząc jednocześnie od etatystycznych zasad
keynsizmu.
Bułgarzy z kolei rozpoczęli
ogólnopaństwową demonstrację przeciwko lewicowemu rządowi. Od
długiego już czasu młodzież bojkotuje Uniwersytet Sofijski –
naczelną uczelnię całej Bułgarii. Powodem jest wspomniany protest
przeciwko zakłamanym politykierom. Akcję poparło – jak pokazują
sondaże – 60 % całego społeczeństwa Bułgarskiego. Protestujący
domagają się natychmiastowej dymisji rządy oraz rozpisania
kolejnych wyborów. Podobne blokady – jak podają tamtejsze media –
dotknęły nie tylko Uniwersytet Sofijski, ale blisko 15 innych
uczelni rozsianych po całym państwie. Poza tym od blisko pięciu
miesięcy cała Bułgaria wstrząsana jest regularnymi
manifestacjami.
Tymczasem w Parlamencie
Europejskim wzmagają się antyunijne nastroje, spowodowane głównie
wzrastającej liczbie migrantów (głównie w Niemczech, Francji czy
Wielkiej Brytanii), jak i tragiczną sytuacją finansową nie tylko
strefy euro, lecz także wszystkich pozostałych państw
członkowskich Unii Europejskiej (z wyłączeniem wymienionych
powyżej Węgier). W celu skuteczniejszego sprzeciwienia się obecnej
polityce UE w Parlamencie ma powstać nowa partia z połączenia
francuskiego ,,Frontu Narodowego” i holenderskiej ,,Partii na rzecz
Wolności”. Członkostwa w nowym bycie politycznym odmówił inne
opozycyjne ugrupowania – w tym najsilniejsza ,,Europa Wolności i
Demokracji” Nigel'a Farage'a. Nowy twór miałby nosić nazwę
,,Europejski Sojusz na rzecz Wolności”, a jego głównym zadaniem
byłoby promowanie eurosceptycyzmu i powrotu do państw narodowym z
jednoczesnym obaleniem całego eurokołchozu (albo przynajmniej
zniszczeniem jego teraźniejszych struktur). Zasadniczo próby te nie
mają większego znaczenia, bo cała władza i tak wciąż pozostaje
w rękach nieobieralnej Komisji Europejskiej. Mimo to mamy do
czynienia z ciekawym precedensem potęgowania się nastrojów
antyunijnych.
Przenieśmy się teraz na Maltę.
Tak oto kraj zbudowany przez rycerzy od św. Jana zamierza
handlować... obywatelstwem. Już niedługo będzie można je zakupić
za jedyne 650 tys. euro. Niestety (a może wręcz odwrotnie?) liczba
miejsc jest ograniczona – rząd zamierza sprzedać 45 obywatelstw
oraz te ponadprogramowe dla rodzin osób, wykupujących je dla
siebie. Możliwe zatem, że zostanie sprzedane od 100 do 200
obywatelstw. Ma to przynieść Malcie blisko 30 milionów euro
dochodu. Zasadniczo kwestia ta nie ma większego znaczenia dla
pozostałych państwo członkowskich, jednak mamy znów do czynienia
z ciekawym precedensem, kiedy to państwa unijne próbują zdobywać
dochody, na czym się tylko da. Plusem całej tej sytuacji jest fakt,
że Malta nie próbuje opierać się na grabieniu obywateli, a szuka
jakiś innych rozwiązań.
Bruksela tymczasem ustaliła
budżet na kolejny rok – będzie to 142,6 mld euro na zobowiązania
oraz 135,5 mld euro na płatności. Polscy politycy wychwalają
oczywiście wspomniane postanowienie z unijnym komisarzem ds. budżetu
Januszem Lewandowskim na czele. Zresztą nic w tym dziwnego – o
stratach media i tak polskich obywateli nie poinformują, a zyski
będą opiewać na prawo i lewo.
Jednocześnie pojawił się
ostatnimi czasy raport Agencji Praw Podstawowych UE w sprawie
antysemityzmu. I tak oto dowiadujemy się już nie po raz pierwszy,
że Żydzi są niemalże męczennikami na obcej ziemi, a
niezadowolenie wobec ich narodu narasta przede wszystkim w
społecznościach internetowych. Wspomniana agencja zaapelowała z
tej przyczyny do wszystkich krajów członkowskich o bardziej
wyspecjalizowane działania na rzecz walki z antysemityzmem. Pada
między innymi propozycja o stworzenie specjalnych oddziałów
policji, które będą monitorowały internet i zwalczały negatywne
wypowiedzi wobec narodu żydowskiego. Stawia się nam zatem obraz
żydów-niewiniątek, nad którymi znęca się cały znany nam świat.
Tak podobno miało być przez całe dzieje – od Hiszpanii po
Rzeczpospolitą. Tymczasem to właśnie Żydzi byli źródłem
niszczycielskich praktyk w Europie, a to za sprawą handlu
niewolnikami, lichwy, złodziejskiego pobierania podatków,
ustanawiania monopoli niszczących wolną konkurencję itp., itd.,
etc.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz