Francja drży. Od 4 kwietnia
bieżącego roku, kiedy to francuski senat zatwierdził ustawę o
tzw. małżeństwach homoseksualnych (która pozwala sodomitom
również na adopcję dzieci), państwem nad Sekwaną wstrząsają
kolejne manifestacje. Pierwsza z nich odbyła się w zasadzie jeszcze
długo przed przepchnięciem projektu przez parlament (13 stycznia) i
zebrała ponad milion osób(!). 27 maja protesty powtórzyły się z
nową siłą. Miały zgromadzić ok. 150 tys. osób (wg danych
policji), chociaż organizatorzy zapewniają o znacznie większej
liczbie uczestników. Część demonstrujących starła się z
policją – 300 z nich zatrzymano.
Republika Francuska od lat
hołduje krwawej rewolucji, jaka wstrząsnęła całą Europą pod
koniec XVIII wieku, czego przejawem są chociażby konstytucyjne
odniesienia do deklaracji z roku 1789. Jednym z podstawowych
postulatów, jakie niósł ze sobą ów sławny przewrót było
zwalczanie wszelkim przejawom chrześcijaństwa – od mordów
popełnionych na klerze począwszy. Po dziś dzień Francja kreowana
jest w polskiej opinii publicznej jako ideał państwa laickiego i
tolerancyjnego. Przyrównuje się ją do zaściankowej,
ksenofobicznej Rzeczpospolitej – pełnej narodowców, fanatycznych
katolików, a do tego (o zgrozo!) faszystów – jako ideał, będący
dla Polaków celem nie do osiągnięcia. Tymczasem kroki podjęte
przez socjalistyczny rząd francuski zaczynają ujawniać prawdziwe
oblicze obywateli Republiki jako ludzi o zdecydowanie zdrowym
rozsądku. Marksizm kulturowy, tak namiętnie lansowany przez
wszelkie elity europejskiego establishmentu, został podeptany przez
milionowy tłum.
Wielu nie zdaje sobie sprawy z
tego, o co tak właściwie toczy się gra. Powtarzają się głosy,
by pozwolono żyć wszystkim ,,obywatelom Europy”, bez znaczenia na
orientacje seksualną. I przyklaskuje się z aprobatą tym głosikom
,,miłosierdzia” bez choćby cienia refleksji nad tym, do czego
promowanie podobnych idei już doprowadziło.
Szwecja. Rok 2003.
Zielonoświątkowy pastor Ake Green wygłasza w mieście Borgholm
kazanie na temat homoseksualizmu, udowadniając na podstawie
biblijnej analizy, że związki osób tej samej płci są sprzeczne z
nauką Pisma Świętego i mogą prowadzić do różnego rodzaju
dewiacji (pedofilii czy zoofilii). Nazwał on gejów i lesbijki
zboczeńcami, ogłosił, iż nie mogą być oni jednocześnie
chrześcijanami. 29 czerwca 2004 roku sąd rejonowy uznał pastora
winnym ,,nawoływania do nienawiści”. Green dręczony był przez
listy z pogróżkami, anonimowe telefony, lecz wymiar sprawiedliwości
tą sprawą się nie zainteresował. Sprawa wywołała żywiołową
reakcję całej Europy. Najostrzej wyrok krytykował słowacki
minister spraw wewnętrznych Vladimir Palko. Komentarze padały
również ze strony obrońców szwedzkiej sodomii, często
przedstawicieli rodzimego kościoła luterańskiego! Tak oto jeden z
nich podsumował wyrok wydany na Green'a: ,,Myślę, że lepszą karą
byłoby, gdyby sąd zdecydował wysłać go do obozu
koncentracyjnego, w którym byli zamykani geje w czasach
hitlerowskich. To nauczyłoby go, jakie są konsekwencje nienawiści
do homoseksualistów”.
Ostatecznie Sąd Apelacyjny
uniewinnił Ake'a Green'a z postawionych mu zarzutów, a sprawa
została zapomniana. Jednak wypowiedziane słowa (i do tego nagrane!)
przeszły do historii, choć skutecznie przemilczano je z mediach
głównego nurtu. Dla nas, Polaków, którzy na własnej ziemi
znosili musieli znosić niemiecki terror oraz ich obozy, wypowiedź
pastora-sodomity powinna budzić podwójny sprzeciw. Przykład ten
obrazuje doskonale, że jeśli ustąpimy im choćby na krok, podamy
tylko jedną dłoń, oni zaraz chwycą całą rękę. Tak też stało
się w Holandii, gdzie od zalegalizowania związków partnerskich,
poprzez adoptowanie przez sodomitów dzieci, doszło ostatecznie do
tego, że za wypowiedź przeciwko homoseksualistom można trafić do
aresztu. Potem przez kilka tygodni nie dość tolerancyjny
,,faszysta” będzie reedukowany, aż nauczy się, że bycie gejem
czy lesbijką to rzecz normalna. Jak dobrze znamy podobne idee z
czasów socjalizmu. Postępowanie się nie różni. Tylko cel się
zmienił – wczoraj socjalizm, dziś homoseksualizm.
25 stycznia bieżącego roku
Sejm RP odrzucił projekt wystosowany przez Platformę tzw.
Obywatelską o wprowadzeniu i w Polsce tzw. małżeństw osób tej
samej płci. Do tego coraz szerszym poparciem cieszy się Ruch
Narodowy, który przeciwstawia się owemu europejskiemu homoterrorowi
i reklamuje tradycyjną, konserwatywną postawę. Kościół
katolicki wciąż cieszy się dużym szacunkiem, a możemy być
pewni, że w sprawach moralności nie pozostanie bierny. Sytuacja w
Rzeczpospolitej wygląda znacznie lepiej niż za naszą zachodnią i
południową granicą. Nie możemy jednak zapominać o tym, iż
kulturowi marksiści już dawno wypowiedzieli nam wojnę, a sam
premier, Donald Tusk, dał zapowiedź kolejnych prób przepchnięcia
w sejmie ustawy o związkach partnerskich. Pamiętajmy zatem o
zasadach naszej cywilizacji, by stanąć w odpowiednim momencie po
właściwej stronie.