Wyobraźcie
sobie, Szanowni Państwo, że pewne dnia przychodzi do Was
informacja, iż zmarł ktoś z wami dalece spokrewniony, kto zostawił
po sobie sporych rozmiarów kamienicę i postanowił przypisać ją w
spadku właśnie Wam. Cóż zrobić z taką kamienicą, skoro własny
dom się już posiada, a budynek, który właśnie dostaliście
Państwo w spadku stoi w mieście na drugim krańcu Rzeczpospolitej?
Ano pozostaje jedno – sprzedać. Powoli, Proszę Państwa, powoli!
Wyobraźmy sobie teraz, że aby sprzedać swoją własność musicie
napisać wniosek do Donalda Tuska albo kogoś z jego rządzącej
bandy z pytaniem o pozwolenie. Czy byłaby to przesada, granica,
której przekroczenie oznaczałoby zwyczajne Państwa zniewolenie?
Zapewne tak. Odebranie człowiekowi prawa rozporządzania swoją
własnością (legalnie – dodajmy) to zamach właśnie na jego
wolność.
Teraz
sięgnijmy krok dalej i znów wyobraźmy sobie, że tym razem to
państwo ma jakąś własność – dajmy na to fabrykę porcelany –
którą zamierza sprzedać, czyli po prostu sprywatyzować. Jednakże
tym razem, wyobraźmy sobie, jakąś nową siłę, do której to
państwo Polskie musi wysłać wniosek z pytaniem i prośbą o
możliwość wyprzedaży własnego dobra. Czy wówczas możemy mówić
o wolnym państwie? Czy gdyby teraz rząd polskim będzie chciał
sprywatyzować swoją fabrykę porcelany i musiał pytać o
pozwolenie Unię Europejską bylibyśmy ciągle suwerennym państwem?
Czy nie byłaby to przypadkiem granica, za którą byłaby nasza
wolność – oddana rządcom z Brukseli? Zapewne niektórzy z
Państwa przyznają mi rację, że byłaby to właśnie granica
suwerennego władztwa w państwie polskim.
Przejdźmy
zatem teraz do faktów. Tak oto wczoraj, dnia 11 maja, w Radiowej
Jedynce podano informację, iż Rzeczpospolita Polska ma zamiar
sprywatyzować LOT. Pomijając sprawę czy dobrze to, czy źle, muszę
zaznaczyć ostatnie zdanie, które na ten temat padło. Mówiło ono,
że rząd polski wysłał już w tej sprawie wniosek do Komisji
Europejskiej. Że co? - zapytałem sam siebie. Jaki znowu wniosek? Po
co wniosek w zupełnie prywatnej, wewnętrznej sprawie
Rzeczpospolitej Polskiej?! Sprawa jest oczywista – wg
rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 24 września
2008 roku ,,państwa
członkowskie UE lub obywatele tych państw, powinni posiadać ponad
50 procent udziałów w przedsiębiorstwie oraz skutecznie je
kontrolować – bezpośrednio lub pośrednio poprzez jedno lub
więcej przedsiębiorstw pośredniczących, z wyjątkiem przypadków
zgodnych z postanowieniami umowy z państwem trzecim, których
Wspólnota jest stroną”. Cóż, powiedzieć by można, że Unia
Europejska zwyczajnie broni naszej własności, by ta nie wpadła w
obce ręce. Ale zastanówmy się, czy przypadkiem o to dbać nie
możemy sami? Owszem, patrząc neutralnie, bez emocji, nie ma
większego znaczenia, czy my się tym zajmiemy, czy ,,tamci”.
Oczywiście,
Szanowni Państwo, jeśli jednak nam odbiera się możliwość
rozporządzania naszą własnością, to czy jest ktoś jeszcze na
tyle ,,odważny”, by mówić o polskiej suwerenności? Tak, są
tacy ,,odważni”. Odważni, ale głupi. Ale poczekajmy jeszcze
trochę – niech kiedyś dostaną w spadku kamienicę, której nie
będą mogli sprzedać bez pozwolenia swojego lennika. Ale czy tego
już nie było? Przecież nam zdaje się, że feudalizm upadł dawno
temu...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz