Felietony i komentarze

sobota, 25 maja 2013

Ekonomiczny szamanizm

Mircea Eliade, światowej sławy religioznawca rodem z Rumunii, określił swego czasu szamanizm jako ,,instytucjonalną i sformalizowaną więź ekstatyczną ludzi z istotami nadnaturalnymi”. Przekładając z polskiego na nasze – szamanizm polega na wprowadzaniu się w trans (poprzez różnego rodzaju środki odurzające), by uzyskać kontakt z zaświatami, a przez to uzyskać zamierzone efekty albo jakąś konkretną wiedzę. Jaki tu związek z ekonomią i Unią Europejską? Aby odpowiedzieć sobie na to pytanie cofnąć się dwa dni wstecz – do 21 maja 2013 roku. 

Tego właśnie dnia w Parlamencie Europejskim pani Mojca Kleva Kekus odczytała sprawozdanie Komisji Gospodarczej i Monetarnej w sprawie walki z oszustami podatkowymi, uchylaniem się od opodatkowania i rajami podatkowymi. Przyjęto również tego dnia w wyniku głosowania rezolucję w celu zaradzenia wspomnianym problemom. W zasadzie jej przyjęcie nie ma większego znaczenia, ponieważ składa się z samych tylko ubolewań, zaleceń, apeli, wezwań i spostrzeżeń, jednak stanowi jednocześnie niebezpieczny precedens – początek szerzej zakrojonej akcji przeciwko tego rodzaju przestępstwom. Dlaczego niebezpieczny, można by zapytać, skoro chodzi o karanie niesprawiedliwości społecznej (a tak przynajmniej argumentował to przewodniczący Parlamentu Europejskiego – Bruno Schulz)? Odpowiedź jest prosta, ale żeby jej udzielić, należy zadać sobie jeszcze jedno, proste pytanie: kiedy prowadzenie jakiejś konkretnej wojny jest niewłaściwe? Głównie w wypadku, kiedy z góry wiadomo, że jest przegrana.

Tak właśnie wygląda przypadek wojny z uchylaniem się od opodatkowania, a wniosek taki wyciągnąć można z analizy tzw. krzywej Laffera, która opisuje relacje wysokości opodatkowania do zysków osiąganych z tychże podatków. Ze wspomnianego wykresy wynika wprost, że ilość funduszy rośnie systematycznie razem z podnoszeniem wysokości podatków... ale tylko do pewnej granicy. Mianowicie do punktu 50-procentowego opodatkowania. Wówczas sinusoida zaczyna schodzić w dół, a dochody z podatków stopniowo maleją – znów regularnie, jednak tym razem ze wzrostem procentowego opodatkowania. Jest to stwierdzenie oczywiste, które przywódcy Unii Europejskiej mogą obserwować na własne oczy właśnie teraz. Tymczasem obywatele ,,zjednoczonej Europy” mogą zdać sobie sprawę, kto tak właściwie nimi rządzi (i nami, niestety, też), kto ustala zasady funkcjonowania gospodarek wszystkich państw członkowskich – absolutni, ekonomiczni szamani!

To oczywiście nie wszystko, co zamierzają zafundować nam eurokraci. Podczas majowego szczytu Rady Europejskiej wezwano ministrów do przyjęcia rezolucji w sprawie nowelizacji dyrektywy o opodatkowaniu przychodów z oszczędności do końca roku. Próbę tę blokowały – i blokują nadal – Austria i Luksemburg. Nie chodzi tu o jakieś górnolotne idee, by nie grabić zanadto swoich obywateli. Uzasadniając swoje stanowisko oba państwa potwierdziły, że przyjęcie tej rezolucji będzie zasadne tylko i wyłącznie wtedy, gdy zmusi się także do jej przyjęcia Szwajcarię. Byłaby to pierwsza poważna próba unieszkodliwienia tzw. rajów podatkowych i uczynienia z Europy istnego podatkowego piekła. Przywódcy wspomnianych wyżej państw najwyraźniej zdają sobie sprawę, że zależność, jaką umieścił na swoim wykresie Laffer nie stanowi niczego nowego. Podejmuje się zatem karkołomne próby zaradzenia temu problemowi.

Tak zatem wygląda obecnie sytuacja władz Unii Europejskiej. Nawdychawszy się odoru władzy szanowni eurokraci, z Manuelem Barroso i Hermanem van Rompuy na czele, próbują realizować swoje szamańskie wizje nie zważając zupełnie na zasady, jakie działają na tym świecie również w sferze ekonomii.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz