Mircea
Eliade, światowej sławy religioznawca rodem z Rumunii, określił
swego czasu szamanizm jako ,,instytucjonalną i sformalizowaną
więź ekstatyczną ludzi z istotami nadnaturalnymi”.
Przekładając z polskiego na nasze – szamanizm polega na
wprowadzaniu się w trans (poprzez różnego rodzaju środki
odurzające), by uzyskać kontakt z zaświatami, a przez to uzyskać
zamierzone efekty albo jakąś konkretną wiedzę. Jaki tu związek z
ekonomią i Unią Europejską? Aby odpowiedzieć sobie na to pytanie
cofnąć się dwa dni wstecz – do 21 maja 2013 roku.
Tego
właśnie dnia w Parlamencie Europejskim pani Mojca Kleva Kekus
odczytała sprawozdanie Komisji Gospodarczej i Monetarnej w sprawie
walki z oszustami podatkowymi, uchylaniem się od opodatkowania i
rajami podatkowymi. Przyjęto również tego dnia w wyniku głosowania
rezolucję w celu zaradzenia wspomnianym problemom. W zasadzie jej
przyjęcie nie ma większego znaczenia, ponieważ składa się z
samych tylko ubolewań, zaleceń, apeli, wezwań i spostrzeżeń,
jednak stanowi jednocześnie niebezpieczny precedens – początek
szerzej zakrojonej akcji przeciwko tego rodzaju przestępstwom.
Dlaczego niebezpieczny, można by zapytać, skoro chodzi o karanie
niesprawiedliwości społecznej (a tak przynajmniej argumentował to
przewodniczący Parlamentu Europejskiego – Bruno Schulz)? Odpowiedź
jest prosta, ale żeby jej udzielić, należy zadać sobie jeszcze
jedno, proste pytanie: kiedy prowadzenie jakiejś konkretnej wojny
jest niewłaściwe? Głównie w wypadku, kiedy z góry wiadomo, że
jest przegrana.
Tak
właśnie wygląda przypadek wojny z uchylaniem się od
opodatkowania, a wniosek taki wyciągnąć można z analizy tzw.
krzywej Laffera, która opisuje relacje wysokości opodatkowania do
zysków osiąganych z tychże podatków. Ze wspomnianego wykresy
wynika wprost, że ilość funduszy rośnie systematycznie razem z
podnoszeniem wysokości podatków... ale tylko do pewnej granicy.
Mianowicie do punktu 50-procentowego opodatkowania. Wówczas
sinusoida zaczyna schodzić w dół, a dochody z podatków stopniowo
maleją – znów regularnie, jednak tym razem ze wzrostem
procentowego opodatkowania. Jest to stwierdzenie oczywiste, które
przywódcy Unii Europejskiej mogą obserwować na własne oczy
właśnie teraz. Tymczasem obywatele ,,zjednoczonej Europy” mogą
zdać sobie sprawę, kto tak właściwie nimi rządzi (i nami,
niestety, też), kto ustala zasady funkcjonowania gospodarek
wszystkich państw członkowskich – absolutni, ekonomiczni szamani!
To
oczywiście nie wszystko, co zamierzają zafundować nam eurokraci.
Podczas majowego szczytu Rady Europejskiej wezwano ministrów do
przyjęcia rezolucji w sprawie nowelizacji dyrektywy o opodatkowaniu
przychodów z oszczędności do końca roku. Próbę tę blokowały –
i blokują nadal – Austria i Luksemburg. Nie chodzi tu o jakieś
górnolotne idee, by nie grabić zanadto swoich obywateli.
Uzasadniając swoje stanowisko oba państwa potwierdziły, że
przyjęcie tej rezolucji będzie zasadne tylko i wyłącznie wtedy,
gdy zmusi się także do jej przyjęcia Szwajcarię. Byłaby to
pierwsza poważna próba unieszkodliwienia tzw. rajów podatkowych i
uczynienia z Europy istnego podatkowego piekła. Przywódcy
wspomnianych wyżej państw najwyraźniej zdają sobie sprawę, że
zależność, jaką umieścił na swoim wykresie Laffer nie stanowi
niczego nowego. Podejmuje się zatem karkołomne próby zaradzenia
temu problemowi.
Tak
zatem wygląda obecnie sytuacja władz Unii Europejskiej.
Nawdychawszy się odoru władzy szanowni eurokraci, z Manuelem
Barroso i Hermanem van Rompuy na czele, próbują realizować swoje
szamańskie wizje nie zważając zupełnie na zasady, jakie działają
na tym świecie również w sferze ekonomii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz