Felietony i komentarze

poniedziałek, 20 maja 2013

Za burtą tonącego okrętu


Skrót NSN niewiele zapewne mówi większości obywateli Rzeczpospolitej Polskiej i w zasadzie nie powinno to dziwić, ponieważ jego rozwinięcie – North Sea Network – dotyczy Morza Północnego, a do niego nam dość daleko. Oczywiście, należy na sprawę spojrzeń również ze strony naszego politycznego suwerena – Unii Europejskiej. Tutaj zaczynają się pytania i wątpliwości.
North Sea Network to projekt współpracy energetycznej pomiędzy Wielką Brytania i Norwegią, wyceniony na ok. 1.5-2 mln euro, który miałby być gotowy na rok 2020. Polegałby on na przeciągnięciu pod wodami Morza Północnego ,,kabli” energetycznych, a przez to połączenie zaplecza energetycznego Norwegii (opartego na elektrowniach wodnych) z zapleczem energetycznym Wielkiej Brytanii (opartego na elektrowniach wiatrowych). Ta sieć przesyłowa byłaby najdłuższą jak do tej pory tego rodzaju instalacją. Warto jeszcze zaznaczyć, że Brytyjczycy mają podobne połączenia z Francją, Holandią i Irlandią. Ciekawą rzeczą jest, że Norwegowie planują stworzenie linii przesyłowej z Niemcami, zaś ich nowi współpracownicy z Wysp zwracają swoje oczy prędzej ku Danii, Belgii czy Islandii. Sprawa nie wzbudziła pośród europejskich państw większego zainteresowania, choć w połączeniu z innym drobnym (z pozoru) szczegółem odkrywa zupełnie nowe oblicze.
Niemalże od początku istnienia ,,nowej” Unie Europejskiej, a więc od powstania państwa pod tą właśnie nazwą w chwili podpisania przez państwa członkowskie traktatu lizbońskiego (27 grudnia 2007), powstawały tarcia między Wspólnotą a Wielką Brytanią. Obecnie – jak twierdzi sama Komisja Europejska – eurosceptycyzm rośnie znacznie w państwach całej Europy, więc zatem także na Wyspach Brytyjskich. Nie powinien w takim wypadku dziwić fakt, że w najnowszych sondażach aż 51 % Brytyjczyków jest za opuszczeniem tonącego okrętu pod nazwą Unia. Do tego przed kilkoma dniami brytyjski premier, David Cameron, postawił przed władzami UE warunek, iż Wspólnota powoła dwa budżety na następne 7 lat – jeden dla strefy euro, a drugi dla wszystkich pozostałych państw. Partia konserwatywna zdecydowanie poparła działania podjęte przez premiera, a w szczególności obietnice rozpisania referendum w sprawie wystąpienia z Unii. Podobne zdanie mają między innymi brytyjski minister obrony Philip Hammond oraz minister edukacji Michael Gove.
W internecie zaś powtarzają się dwie sprzeczne opinie – z jednej strony widmo upadku Wspólnoty, z drugiej zaś twierdzenie o braku jakichkolwiek zmian w przypadku dalszego kroczenia przez Wielką Brytanię drogą eurosceptycyzmu (którą notabene aktywnie popierała zmarła niedawno Margaret Thatcher). Odpowiedź na zarzut drugi omówiłem już powyżej – zabrakło tylko wniosku. Jaki on jest? Skoro Brytyjczycy nawiązują ściślejsze kontakty z Norwegami, próbując przy tym ustabilizować własny przemysł energetyczny na wypadek gdyby dostali embargo od Unii po ewentualnym z niej wystąpieniu, świadczy to o tym, że nie zamierzają oni rezygnować z aktywnej polityki w Europie. Ściślejszy związek z Norwegią oraz innymi państwami członkowskimi, które mogłyby pójść w ślady Wyspiarskich sąsiadów, stwarzałoby niebezpieczną opozycją dla obecnej Wspólnoty.
Eurosceptycyzm – jak wspominał raport Komisji – rozrasta się nie także na kontynencie. Idealnym przykładem są Węgry, gdzie Victor Orban, przewodniczący rządzącej partii Fidesz i premier państwa węgierskiego, wprowadził konstytucyjne zmiany, które wywołały ostry sprzeciw w Brukseli – głoszono z tego powodu nawet idee powołania tzw. Komisji Kopenhaskiej, mającej monitorować demokrację w państwach członkowskich. Oczywiście, monitorować nie dla zabawy i trwonienia kolejnych milionów euro (zebranych z naszej pracy) nie dla samego trwonienia, ale w bardzo konkretnym celu – obszerniejszej kontroli nad państwami członkowskimi. Co ciekawe demokracji zamierza nas uczyć państwo, które z demokracją niewiele ma wspólnego, bo rządzi nim oligarchiczna Komisja.
W każdym bądź razie, Szanowni Państwo, nadzieja tym razem przychodzi z Wysp Brytyjskich. I trzymajmy się tego, bo ich decyzja może wpłynąć również i na Rzeczpospolitą Polską. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz