Felietony i komentarze

czwartek, 30 maja 2013

Francuskie oblicze marksizmu


Francja drży. Od 4 kwietnia bieżącego roku, kiedy to francuski senat zatwierdził ustawę o tzw. małżeństwach homoseksualnych (która pozwala sodomitom również na adopcję dzieci), państwem nad Sekwaną wstrząsają kolejne manifestacje. Pierwsza z nich odbyła się w zasadzie jeszcze długo przed przepchnięciem projektu przez parlament (13 stycznia) i zebrała ponad milion osób(!). 27 maja protesty powtórzyły się z nową siłą. Miały zgromadzić ok. 150 tys. osób (wg danych policji), chociaż organizatorzy zapewniają o znacznie większej liczbie uczestników. Część demonstrujących starła się z policją – 300 z nich zatrzymano.
Republika Francuska od lat hołduje krwawej rewolucji, jaka wstrząsnęła całą Europą pod koniec XVIII wieku, czego przejawem są chociażby konstytucyjne odniesienia do deklaracji z roku 1789. Jednym z podstawowych postulatów, jakie niósł ze sobą ów sławny przewrót było zwalczanie wszelkim przejawom chrześcijaństwa – od mordów popełnionych na klerze począwszy. Po dziś dzień Francja kreowana jest w polskiej opinii publicznej jako ideał państwa laickiego i tolerancyjnego. Przyrównuje się ją do zaściankowej, ksenofobicznej Rzeczpospolitej – pełnej narodowców, fanatycznych katolików, a do tego (o zgrozo!) faszystów – jako ideał, będący dla Polaków celem nie do osiągnięcia. Tymczasem kroki podjęte przez socjalistyczny rząd francuski zaczynają ujawniać prawdziwe oblicze obywateli Republiki jako ludzi o zdecydowanie zdrowym rozsądku. Marksizm kulturowy, tak namiętnie lansowany przez wszelkie elity europejskiego establishmentu, został podeptany przez milionowy tłum.
Wielu nie zdaje sobie sprawy z tego, o co tak właściwie toczy się gra. Powtarzają się głosy, by pozwolono żyć wszystkim ,,obywatelom Europy”, bez znaczenia na orientacje seksualną. I przyklaskuje się z aprobatą tym głosikom ,,miłosierdzia” bez choćby cienia refleksji nad tym, do czego promowanie podobnych idei już doprowadziło.
Szwecja. Rok 2003. Zielonoświątkowy pastor Ake Green wygłasza w mieście Borgholm kazanie na temat homoseksualizmu, udowadniając na podstawie biblijnej analizy, że związki osób tej samej płci są sprzeczne z nauką Pisma Świętego i mogą prowadzić do różnego rodzaju dewiacji (pedofilii czy zoofilii). Nazwał on gejów i lesbijki zboczeńcami, ogłosił, iż nie mogą być oni jednocześnie chrześcijanami. 29 czerwca 2004 roku sąd rejonowy uznał pastora winnym ,,nawoływania do nienawiści”. Green dręczony był przez listy z pogróżkami, anonimowe telefony, lecz wymiar sprawiedliwości tą sprawą się nie zainteresował. Sprawa wywołała żywiołową reakcję całej Europy. Najostrzej wyrok krytykował słowacki minister spraw wewnętrznych Vladimir Palko. Komentarze padały również ze strony obrońców szwedzkiej sodomii, często przedstawicieli rodzimego kościoła luterańskiego! Tak oto jeden z nich podsumował wyrok wydany na Green'a: ,,Myślę, że lepszą karą byłoby, gdyby sąd zdecydował wysłać go do obozu koncentracyjnego, w którym byli zamykani geje w czasach hitlerowskich. To nauczyłoby go, jakie są konsekwencje nienawiści do homoseksualistów”.
Ostatecznie Sąd Apelacyjny uniewinnił Ake'a Green'a z postawionych mu zarzutów, a sprawa została zapomniana. Jednak wypowiedziane słowa (i do tego nagrane!) przeszły do historii, choć skutecznie przemilczano je z mediach głównego nurtu. Dla nas, Polaków, którzy na własnej ziemi znosili musieli znosić niemiecki terror oraz ich obozy, wypowiedź pastora-sodomity powinna budzić podwójny sprzeciw. Przykład ten obrazuje doskonale, że jeśli ustąpimy im choćby na krok, podamy tylko jedną dłoń, oni zaraz chwycą całą rękę. Tak też stało się w Holandii, gdzie od zalegalizowania związków partnerskich, poprzez adoptowanie przez sodomitów dzieci, doszło ostatecznie do tego, że za wypowiedź przeciwko homoseksualistom można trafić do aresztu. Potem przez kilka tygodni nie dość tolerancyjny ,,faszysta” będzie reedukowany, aż nauczy się, że bycie gejem czy lesbijką to rzecz normalna. Jak dobrze znamy podobne idee z czasów socjalizmu. Postępowanie się nie różni. Tylko cel się zmienił – wczoraj socjalizm, dziś homoseksualizm.
25 stycznia bieżącego roku Sejm RP odrzucił projekt wystosowany przez Platformę tzw. Obywatelską o wprowadzeniu i w Polsce tzw. małżeństw osób tej samej płci. Do tego coraz szerszym poparciem cieszy się Ruch Narodowy, który przeciwstawia się owemu europejskiemu homoterrorowi i reklamuje tradycyjną, konserwatywną postawę. Kościół katolicki wciąż cieszy się dużym szacunkiem, a możemy być pewni, że w sprawach moralności nie pozostanie bierny. Sytuacja w Rzeczpospolitej wygląda znacznie lepiej niż za naszą zachodnią i południową granicą. Nie możemy jednak zapominać o tym, iż kulturowi marksiści już dawno wypowiedzieli nam wojnę, a sam premier, Donald Tusk, dał zapowiedź kolejnych prób przepchnięcia w sejmie ustawy o związkach partnerskich. Pamiętajmy zatem o zasadach naszej cywilizacji, by stanąć w odpowiednim momencie po właściwej stronie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz