Felietony i komentarze

poniedziałek, 1 lipca 2013

Niemiecki bizantynizm


Wiele jest opracowań na temat II wojny światowej, nakręcono sporą ilość filmów dokumentalnych, powstały także liczne pozycje książkowe – poczynając od przedstawienia manewrów militarnych, poprzez kwestie ideologiczne, a na społecznych skończywszy. Zdawałoby się, że wszystko już powiedziano, lecz jedno pytanie wciąż nie zostało, jak sądzę, zadane z należytą rozwagą: dlaczego znowu Niemcy? Owszem, drugi światowy konflikt można wytłumaczyć w jakiś sposób fanatyczną manią Adolfa Hitlera do władania światem albo jakimiś innymi, równie chorymi wyobrażeniami. Jednakże warto podkreślić (a nie robi się tego obecnie zbyt często), iż Hitler został wybrany poprzez demokratyczne wybory, a nie brutalny, oparty na wojsku zamach stanu, jak to miało w pewnym sensie miejsce chociażby w II RP. Mowa tu oczywiście o zamachu majowym Józefa Piłsudskiego. Mimo tego, to przecież armia niemiecka rozpoczęła wrześniową ofensywę i Drag nach Osten, a nie rząd sanacyjny Rzeczpospolitej.
I wojna światowa również zaczęła się od Niemiec. Tutaj jednak sytuacja miała się nieco inaczej, bo trudno jest znaleźć ścisły punkt zaczepienia, będący niejako pierwszym krokiem w stronę nieuniknionego. Faktycznie bowiem pierwszy światowy konflikt wybuchł w wyniku rosnących napięć pomiędzy państwami centralnymi (Prusy, Austro-Węgry) i państwami ententy (Wielka Brytania, Francja, Rosja). Pytanie tylko, skąd tak właściwie wzięło się owo napięcie, którego kulminacją miał być zamach w Sarajewie oraz późniejszy ,,efekt domina”, otwierający I wojnę światową?
W zasadzie do powszechnej opinii publicznej nie przedarła się po dziś dzień żadna teoria wyjaśniająca ten zadziwiający ,,zbieg okoliczności". Tymczasem faktycznie wyjaśnienie powstało prawie sto lat temu i – co ciekawe – zostało sformułowane przez Polaka, obywatela II RP, profesora Feliksa Konecznego, wybitnego historyka i historiozofa, a także działacza narodowego. Był to uczony niewątpliwie światowej sławy, a to za sprawą swojej teorii cywilizacji, na której bazuje większość badaczy podejmujących w  swych pracach tematykę cywilizacji. Niestety, poprzez działalność rządu komunistycznego, blokującego proces wydawniczy największych dzieł profesora, obecnie jego teoria jest w Polsce niemal zupełnie nieznana. To kolejny element spuścizny po czerwonej zarazie pozostawionej na barkach Rzeczpospolitej. Wbrew przeciwnościom dzieła Feliksa Konecznego doczekały się wydania (niektóre w kraju, inne za granicą), zaś sama teoria cywilizacji profesora do dnia dzisiejszego nie została podważona. Nic dziwnego.
Teoria Konecznego powstała z długotrwałego, skrupulatnego analizowania procesów historycznych, jakie zachodziły w dalekiej przeszłości pomiędzy cywilizacjami i opracowaniu ich w proste twierdzenia. Profesor zauważył, że rozwój wszelkich cywilizacji odbywa się poprzez konflikt (niekoniecznie zbrojny) albo raczej rywalizację z cywilizacjami sąsiadującymi. Nic to w zasadzie nowego, skoro nie od dziś wiadomo, co zmusza pojedynczych ludzi do rozwoju – przeciwności. Koneczny posunął się jednak dalej, zaznaczając, iż z powodu tych ciągłych konfliktów niemożliwe jest stworzenie jakichkolwiek syntez cywilizacyjnych. Za wręcz idealne przykłady figurują: imperium macedońskie Aleksandra Wielkiego oraz Starożytny Rzym (u schyłku republiki). Oba przypadki to nieudane próba połączenia kultury klasycznej z orientalizmem – dwóch jakże odrębnych cywilizacji.
Wróćmy jednak do przedmiotu naszych rozważań – Niemiec. To właśnie w ich łonie powstało zarzewie dwóch światowych konfliktów zbrojnych oraz projekt pokojowej ekspansji, jak mówią niektórzy (ze zmarłą niedawno Margaret Thatcher na czele), który dzisiaj znamy pod mianem Unii Europejskiej. Wniosek nasuwa się sam – Niemcy to państwo cywilizowane zgoła inaczej aniżeli cała reszta Europy. Cywilizowane, jak to kreślił Koneczny, z bizantyńska, przeciwnie do większości państw europejskich, których domeną od wieków była cywilizacja łacińska.
Skąd jednak Bizancjum w Berlinie? Przecież wschodnie imperium rzymskie upadło wraz z rokiem 1453 i zajęciem Konstantynopola przez sułtana tureckiego Mehmeda II. Jakimi zatem drogami Bizancjum przywędrowało do Niemiec? Odpowiedź wydaje się banalna. Niektórzy pamiętają może jeszcze ze szkolnych lekcji historii cesarza Ottona III oraz jego słynną wizytę w Gnieźnie oraz zachwyt, jaki miał go spotkać podczas spotkania z pierwszym królem państwa polskiego – Bolesławem Chrobrym. Niedługo po tej wizycie cesarz niemiecki przedstawił Chrobremu projekt stworzenia ,,nowego Rzymu”, w którego skład miałaby wchodzić również Polska (jako element prowincji Sclavinia). Ten pomysł z kolei nie przyszedł znikąd, ponieważ był zapewne dość powszechny pośród elit politycznych ówczesnych Niemiec, wywodzących się ze szkoły matki Ottona III – Teofano. Dodajmy na marginesie – bizantyjskiej cesarzowej, która po śmierci męża sama rządziła państwem Niemieckim zamiast małoletniego syna i przez ten czas zdążyła stworzyć własną szkołę polityczną. Nie były to czasy powszechnego prawa wyborczego ani w ogóle powszechnego dostępu do polityki. Na scenie władzy grali tylko wybrani aktorzy, zaś Teofano nauczyła ich nowych zasad gry  przyniesionych ze Wschodu, z Konstantynopola. 

Tak oto bizantynizm zakotwiczył się w państwie niemieckim i trwa ze zmiennym szczęściem do dnia dzisiejszego. Niestety dzisiaj zdobył tak wielką siłę, że nasza rodzima łacińskość – powstała notabene za sprawą tak jawnie dziś zwalczanego Kościoła katolickiego – ustępuje mu kroku. Ale to jeszcze nie koniec. Za życia Feliks Koneczny pisał, iż w Europie działają 4 cywilizacje: łacińska, bizantyńska, żydowska i turańska (czyli rosyjska). Obecnie ożywił się kolejny gracz w postaci cywilizacji arabskiej, trzęsącej nie na żarty ostoją bizantynizmu (rozszerzającego się wraz z przyjmowaniem kolejnych podyktowanych ideologią dyrektyw Unii Europejskiej), a zatem niemal całych Zachodem. Nie wiemy, jak rozwinie się sytuacja, ale jedne pozostaje pewne: Polska istniała przez wieki pomiędzy dwiema wielkimi cywilizacjami, płynącymi z Niemiec i Rosji i przez wieki skutecznie stawiała im odpór dzięki łacińskim zasadom. Oby było tak również w przyszłości. 

Zapraszam zainteresowanych teorią cywilizacji Konecznego do działu video. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz