Felietony i komentarze

sobota, 6 kwietnia 2013

Brakuje tylko korony


Kim jest Jose Manuel Barroso? Portugalczykiem można powiedzieć, aczkolwiek jeśli przyjrzeć się nieco bliżej jego osobie rodzą się pewne wątpliwości. Raczej powinno się rzec, że przewodniczący Komisji Europejskiej jest właśnie nikim innym, jak Europejczykiem. Europejczykiem z krwi i kości, a przede wszystkim ze sposobu myślenia. Jednakże z pewnością nie chodzi tu o bycie zwykłym obywatelem, szeregowcem, że tak to ujmę, ale o samym królem zjednoczonej Europy. Brakuje tylko korony.
Bzdury? Dlaczego niby? Przecież to sam pan przewodniczący wypowiedział pamiętne słowa, że lubi przyrównać Unię Europejską jako twór do organizacji imperium. A o istnienie imperium będzie dbał w pierwszej kolejności właśnie imperator, do którego sam siebie Barroso może śmiało przyrównywać. Nie ze względu na osiągnięcia czy niezwykłą szlachetność postępowania, ale z przyczyny znacznie bardziej przyziemnej – przywodzi zwyczajnie organem, zajmującym się kształtowaniem prawa w niemal całej Europie. Organem absolutnie NIEOBIERALNYM (dobór jej członków, po wyznaczeniu przez Radę Europejską przewodniczącego, odbywa się praktycznie na zasadzie kooptacji, a nie wolnych wyborów), a ponadto praktycznie NIEUSUWALNYM (może się to odbyć wyłącznie przez uchwalenie wotum nieufności przez Parlament Europejski). Nie dziwne zatem, że pozwala sobie na oficjalne głoszenie swoich politycznych idei z chęcią utworzenia federacji państw europejskich na czele. Nikt go z tego nie rozlicza. Obywatele mogą tylko słuchać i zaciskać pięści – wpływu żadnego nie mają.
Poznaliśmy, Szanowni Państwo, kim jest komisarz Barroso, jednakże równie ciekawa historia (o ile nawet nie ciekawsza) dotyczy tego, kim był. Polityczną karierę rozpoczął w czasie studiów w Lizbonie (mając 18 lat) jako członek Rewolucyjnego Ruchu Portugalskiego Proletariatu, czyli – mówiąc w skrócie – był komunistą (a konkretnie maoistą). Wkrótce po obaleniu dyktatury generała Antonio Salazara zmienił swoje poglądy na – jak to określają niektóre źródła – centroprawicowe. Trudno jednak powiedzieć, by jacykolwiek socjaldemokraci, w szeregach których rozwijał swoją karierę Barroso, mieli cokolwiek wspólnego z realną prawicą. Należałoby raczej określić ową przemianę poglądową szanownego komisarza jako odejście od rewolucyjnego komunizmu do wersji nieco łagodniejszej, a więc socjalizmu. Przez te długie lata niewiele się zmieniło poza tym, że Barroso nie przewodzi już socjalizmowi portugalskiemu, a eurosocjalizmowi. Właśnie w ramach tego ostatniego dąży do stworzenia nowego europejskiego imperium.
Dlaczego te poglądy są tak niebezpieczne? Bo z pewnością są! Imperializm to bezwarunkowa korzyść tylko i wyłącznie dla imperatorów – co do reszty należy długo się zastanowić. Niczego nie nauczyła szanownego pana komisarza dramatyczna porażka euro w Grecji, niczego nie nauczyły go również ostatnie perturbacje na Cyprze. Wciąż drwi z głosów sprzeciwu i konsekwentnie dąży do zacieśniania gospodarczej więzi między państwami. To wróży rychły koniec nie tylko strefie euro, ale całej Unii Europejskiej (choć nie możemy wprost określić, jak ten koniec będzie wyglądał i kiedy ostatecznie nastąpi, bo nastąpić musi – o ile nie zmienią się obecne władze). A co dzieje się, kiedy upadają imperia? Wówczas zaczynają się pytania o granice, bo tych na chwilę brakuje między państwami Unii (prawdopodobnie z Polski do Niemiec można czasami przejechać bez zatrzymywania się). Z kolei kwestie związane z granicami od lat stanowiły przyczynek licznych wojen.
Czy zatem europejski imperializm jest niebezpieczny spróbujcie, Szanowni Państwo, odpowiedzieć sobie sami. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz