28 marca pojawił się na
oficjalnej stronie ruchu Europa Plus wpis, będący odpowiedzią na
krytykę Paula Krugmana pomysłu rychłego przyjęcia przez Polskę
waluty euro. Amerykański ekonomista przedstawił gospodarczą
sytuację Rzeczpospolitej jako stosunkowo dobrą w porównaniu do
innych państw europejskich, szczególnie tych połączonych wspólną
polityką fiskalną. Ostra krytyka spadła przede wszystkim na
rządzących i ich starania o wprowadzenie waluty euro, przytaczając
w argumentacji przykłady Hiszpanii, Irlandii i Cypru jako wielkich
porażek tego projektu. Ostatecznie Krugman pyta retorycznie, jak
wiele przykładów jeszcze potrzeba do utrwalenia przekonania, że
strefa euro jest tylko i wyłącznie pułapką.
Tymczasem
Europa Plus odpowiada na zarzuty, ale jak przystało na ruch nie
posiadający jeszcze w ogóle własnego programu jest to odpowiedź
lakoniczna i ogólnikowa. Autor (kimkolwiek by nie był) wspomina o
wzroście gospodarczym Polski, mającym być niejako wynikiem
członkostwa w Unii Europejskiej. Niestety szczegółów brak i nie
sposób w ogóle dowiedzieć się jak znaczny jest to wzrost. Dalsza
treść wpisu omawia temat absolutnie ,,po łebkach”, a miejscami
zahacza wręcz o granice absurdu, skoro bowiem czytamy, że strefa
euro ulega pozytywnym zmianom. Gdzie? - ciśnie się na usta pytanie.
Z pewnością ostatnio nie na Cyprze, bo o Grecji w ogóle nie ma co
wspominać. Na zakończenie padają dość zagadkowe słowa: ,,W
Europie nikt nie ma już wątpliwości, że wspólna waluta jest
projektem politycznym, a nie ekonomicznym”. Wbrew płynącej ze
słów autora pewności śmiem wątpić w jego założenie, gdyż
przynajmniej w moim środowisku ciągle uważa się projekt waluty
euro za przedsięwzięcie jak najbardziej ekonomiczne. I jakoś nikt
z kręgów prounijnej lewicy nie kwapił się do wyjaśniania tych
nieporozumień. Niewielu z nich zapewne przyszło do głowy głośne
ogłoszenie, że tu faktycznie nie chodzi o gospodarkę, nie chodzi o
ekonomię, a o czysto polityczną rozgrywkę, rozwój federalnego
marzenia pewnego wąskiego grona europejskiej ,,arystokracji”.
Wpis
na oficjalnej stronie nowego ruchu jest swego rodzaju
odzwierciedleniem całej sytuacji rozgrywającej się w kuluarach
Europy Plus. As całego przedsięwzięcia, a także jeden z twórców
tej idei, prezydent Aleksander Kwaśniewski, zaskakuje niesamowicie
małym zaangażowaniem, które w zasadzie sprowadziło się do jednej
konferencji prasowej (traktowanej obecnie jako niewypał i często
częstowanej ironicznymi uśmieszkami) oraz wywiadu radiowego. To
wszystko. Nie bardzo też przekonują słowa drugiego z założycieli,
europosła Marka Siwca, który przyrównał Kwaśniewskiego do
hetmana koronnego, mającego włączyć się do akcji, kiedy zostaną
dobrani odpowiedni ,,pułkownicy”. Stwierdzenie to (poza tym, że
kala pamięć takich hetmanów, jak Jan Karol Chodkiewicz czy
Stanisław Żółkiewski – bezsprzecznie bohaterów narodowych –
którzy to muszą przewracać się w grobach, słysząc o integracji
i federalizacji Europy, gdzie przecież własne zdrowie oddawali w
obronie niepodległości ojczyzny) według niektórych wprost
pokazuje czyją tak właściwie inicjatywą jest ruch Europa Plus.
Aleksander Kwaśniewski przypomina nieco wizytówkę dla prawdziwych
inicjatorów prounijnej organizacji: Marka Siwca i Janusza Palikota.
Jaki
jest z kolei cel całego przedsięwzięcia? Tego natenczas oficjalnie
jeszcze nie przedstawiono, bo do tej pory dział ,,program” na
oficjalnej stronie ruchu świeci pustkami (pomijając oczywiście
niezbyt konkretny opis obecnej sytuacji Unii Europejskiej). Czym
zatem miałby się kierować młody wyborca? Poza uruchomioną
niedawno inicjatywą ,,Zapytaj Aleksandra Kwaśniewskiego”
pozostaje w zasadzie wyłącznie słuchać przedstawicieli ruchu na
różnych konferencjach prasowych i spotkaniach z przyszłymi
wyborcami. A ci mówią o federalizacji Europy, o europejskiej
integracji, o wspólnej polityce fiskalne, o walucie euro, o wspólnym
rozwoju armii. Interesującym faktem jest, że podczas ostatnich
wyborów do sejmu Janusz Palikot głosił wprost konieczność
zredukowania do minimum armii Rzeczpospolitej Polskiej, a tym razem z
tą samą pewnością opowiada się za poszerzeniem wojska
europejskiego. Ponadto ze swoich poglądów sam Palikot, jak i cały
jego ruch (ten zasiadający w polskim sejmie), nie zrezygnował.
Jednocześnie tworzy (tym razem z ruchem numer dwa) nową ideę
zupełnie sprzeczną z tą pierwszą. I dla ostatniego (albo pierwsze
– zależy z której strony patrzeć) z założycielu Europy Plus
nie jest to nic nowego. Niektórzy pamiętają jeszcze Palikota jako
właściciela ultrakatolickiego czasopisma ,,Ozon” albo członka
programu ,,Przyjazne Państwo”. Przywykliśmy niejako w tym wypadku
do podobnego postępowania, do zmiany poglądów, jak zmieniają się
obrazki w kalejdoskopie. Kwestia tylko tego, gdzie rozdają
pieniądze.
Warto
zatem wrócić do retorycznego pytania, które zadał Paul Krugman
zadał na swoim blogu: ile jeszcze trzeba, żeby ludzie zorientowali
się, iż waluta euro, głęboka integracja europejska czy nawet
federalizacja Europy jest zwyczajną pułapką? Odpowiedź nie wydaje
się zbyt optymistyczna, skoro wg sondaży 23 % polaków deklaruje,
że będą głosować na ruch Europa Plus. Będą głosować... i
zapewne nikogo z tej prawie ćwierci badanych brak programu nie
powstrzyma.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz