Felietony i komentarze

piątek, 5 kwietnia 2013

Nasze dzieci i wnuki nas przeklną...



...stwierdził bez ogródek Godfrey Bloom, brytyjski polityk, ekonomista i przedsiębiorca, podczas jednego z posiedzeń Parlamentu Europejskiego. Twarde słowa jak mniemam na szanownych eurokratach nie zrobiły większego wrażenia, ponieważ ci wciąż rozwijają swoją politykę gospodarczą tak, jakby nic się nie działo. Bez przerwy powiększają i tak już przecież kolosalne długi państw członkowskich poprzez finansowe ,,pomoce" dla upadających elementów paktu fiskalnego. Długów tych nie da się spłacić w rok, ba!, nie da się tego uczynić najpewniej również w dziesięć lat. Budżetowe deficyty zostaną dla potomnych. Czy aby na pewno? Czy przypadkiem Pan Bloom nie potraktował sprawy zbyt optymistycznie? Czy w ogóle będą następne pokolenia Polaków, Francuzów, Niemców? 
Postawienie tych pytań i próba realnego na nie odpowiedzenia nie jest w zasadzie czymś szczególnie trudnym. Oczywiście w tzw. mediach głównego nurtu nikt nie piśnie ani słowa o pewnym współczynniku, który znajdziemy we wszelkiego rodzaju raportach i badaniach demograficznych: o współczynniku dzietności. 
Co to właściwie jest nie trzeba chyba nikomu tłumaczyć, jednak dla tych wcześniej niezainteresowanych tematem dodam, że współczynnik dzietności to statystyczna liczba dzieci jaka przypada na jedną matkę w danym kraju. 
Według raportu Eurostatu z 2011 roku niemal wszystkie państwa Unii Europejskiej (wówczas 27) posiadały tenże współczynnik na poziomie niższym niż 2.00. Wyjątek stanowiła Irlandia, osiągając 2.07 dziecka na jedną matkę. Wystarczy odrobina logicznego myślenia, by dojść do prostego wniosku: cywilizacja europejska wymiera. Skoro bowiem każda potencjalna rodzina posiadać będzie tylko jedno dziecko oznacza to wprost, że następne pokolenie będzie dwukrotnie mniej liczne od obecnego. A natura, jak wiemy, próżni nie znosi (dodać należy, że rządzący oligarchowie również - ktoś przecież musi zarabiać na pensie i diety), więc miejsce europejskich narodów rychło zajmą inne, ogarnięte mniej śmiercionośnymi cywilizacjami. Kto jest pierwszym pretendentem? Oczywiście: Arabowie, a ściślej rzecz ujmując - muzułmanie. Obecnie stanowią ok. 10 % społeczeństwa francuskiego, a w Danii w niewielkim miasteczku Kokkedal muzułmańska większość w radzie miejskiej (jak i w całym miasteczku) nie przeznaczyła żadnych funduszy na bożonarodzeniową choinkę, co wywołało niemały skandal. 
Sypią się zatem obelgi na lud arabski, chociaż przyczyna takiego stanu rzeczy nie leży nijak w ich postępowaniu. Wyznawcy Proroka nie czynią przecież niczego zaskakującego. Działają z myślą o własnej korzyści, z myślą o własnych pobratymcach. W wielu państwach stali się z tej przyczyny swego rodzaju wrogami numer jeden, bo u nas, w Europie, jakoś nie przywykliśmy do tego, by nasi właśni rządzący zajmowali się w pierwszej kolejności dbaniem o dobro własnego narodu. Skądże! Unia Europejska musi być przecież TOLERANCYJNA. Tolerancyjna ponad wszystko. Również ponad przyszłość naszej cywilizacji. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz