...stwierdził
bez ogródek Godfrey Bloom, brytyjski polityk, ekonomista i
przedsiębiorca, podczas jednego z posiedzeń Parlamentu
Europejskiego. Twarde słowa jak mniemam na szanownych eurokratach
nie zrobiły większego wrażenia, ponieważ ci wciąż rozwijają
swoją politykę gospodarczą tak, jakby nic się nie działo. Bez
przerwy powiększają i tak już przecież kolosalne długi państw
członkowskich poprzez finansowe ,,pomoce" dla upadających
elementów paktu fiskalnego. Długów tych nie da się spłacić w
rok, ba!, nie da się tego uczynić najpewniej również w dziesięć
lat. Budżetowe deficyty zostaną dla potomnych. Czy aby na
pewno? Czy przypadkiem Pan Bloom nie potraktował sprawy zbyt
optymistycznie? Czy w ogóle będą następne pokolenia Polaków,
Francuzów, Niemców?
Postawienie
tych pytań i próba realnego na nie odpowiedzenia nie jest w
zasadzie czymś szczególnie trudnym. Oczywiście w tzw. mediach
głównego nurtu nikt nie piśnie ani słowa o pewnym współczynniku,
który znajdziemy we wszelkiego rodzaju raportach i badaniach
demograficznych: o współczynniku dzietności.
Co
to właściwie jest nie trzeba chyba nikomu tłumaczyć, jednak dla
tych wcześniej niezainteresowanych tematem dodam, że współczynnik
dzietności to statystyczna liczba dzieci jaka przypada na jedną
matkę w danym kraju.
Według
raportu Eurostatu z 2011 roku niemal wszystkie państwa Unii
Europejskiej (wówczas 27) posiadały tenże współczynnik na
poziomie niższym niż 2.00. Wyjątek stanowiła Irlandia, osiągając
2.07 dziecka na jedną matkę. Wystarczy odrobina logicznego
myślenia, by dojść do prostego wniosku: cywilizacja europejska
wymiera. Skoro bowiem każda potencjalna rodzina posiadać będzie
tylko jedno dziecko oznacza to wprost, że następne pokolenie będzie
dwukrotnie mniej liczne od obecnego. A natura, jak wiemy, próżni
nie znosi (dodać należy, że rządzący oligarchowie również -
ktoś przecież musi zarabiać na pensie i diety), więc miejsce
europejskich narodów rychło zajmą inne, ogarnięte mniej
śmiercionośnymi cywilizacjami. Kto jest pierwszym pretendentem?
Oczywiście: Arabowie, a ściślej rzecz ujmując - muzułmanie.
Obecnie stanowią ok. 10 % społeczeństwa francuskiego, a w Danii w
niewielkim miasteczku Kokkedal muzułmańska większość w radzie
miejskiej (jak i w całym miasteczku) nie przeznaczyła żadnych
funduszy na bożonarodzeniową choinkę, co wywołało niemały
skandal.
Sypią
się zatem obelgi na lud arabski, chociaż przyczyna takiego stanu
rzeczy nie leży nijak w ich postępowaniu. Wyznawcy Proroka nie
czynią przecież niczego zaskakującego. Działają z myślą o
własnej korzyści, z myślą o własnych pobratymcach. W wielu
państwach stali się z tej przyczyny swego rodzaju wrogami numer
jeden, bo u nas, w Europie, jakoś nie przywykliśmy do tego, by nasi
właśni rządzący zajmowali się w pierwszej kolejności dbaniem o
dobro własnego narodu. Skądże! Unia Europejska musi być
przecież TOLERANCYJNA. Tolerancyjna ponad wszystko. Również ponad
przyszłość naszej cywilizacji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz