Szanowni
Państwo, problemy z łączem internetowym dotykają zapewne również
Unię Europejską, jednakże między mną, a naszą ukochaną
,,Organizacją Socjalizmu i Biurokracji” jest jedna podstawowa
różnica: oni mają pieniądze od obywateli na finansowanie swoich
fanaberii, więc dla internetowej propagandy też się znajdą. Ja
postaram się nadrobić determinacją.
Zajrzyjmy
zatem, Szanowni Państwo, na portal Parlamentu Europejskiego. Czymże
to ukochani eurokraci zajmowali się przez ostatni czas?
Zorganizowali sobie między innymi czat na Facebooku z
zainteresowanymi internautami. Brytyjska posłanka Sharon Bowles
odpowiadała na pytania przede wszystkim odnośnie Cypru oraz nowych
reform bankowych, które obijają się w polskich mediach bez
większego echa. Tymczasem sprawa jest jak najbardziej poważna, bo
przecież wciąż promują nasi politycy strefę euro i próbują za
wszelką cenę wepchnąć w ten gnijący byt Rzeczpospolitą. Dlatego
tym bardziej powinny interesować ich (jak również i nas, chociaż
my, Szanowni Państwo, marny mamy na medialną papkę wpływ) sprawa
reform bankowych. Posłanka Bowles oznajmiła, że przyjęto ostatnio
dwie propozycje w tej dziedzinie: dyrektywę w sprawie wymogów
kapitałowych (dyrektywa – zasada, do której państwa członkowskie
muszą się przystosować, przyp. autora), a także regulację, która
uprawnia Europejski Bank Centralny do nadzorów finansów banków
strefy euro. Tak oto w dalszym ciągu promuję się... ba!, wciąż
wdraża się programy scentralizowanej kontroli.
Oczywiście,
szacowana europosłanka ośmieliła się zauważyć, że przyjęcie
waluty euro powinno być przede wszystkim wyborem obywateli. Rzecz
jasna chodzi tu o ogólnonarodowe referendum (których notabene w
Polsce brakuje, gdyż od czasów powojennych odbyło się ich
zaledwie sześć). Niestety powszechna opinia, jakoby referenda były
wolą ludu, działaniem odzwierciedlającym w czysty sposób
demokrację bezpośrednią jest absolutnie błędna. Po pierwsze z
tej prostej przyczyny, iż referenda są jedynie wskazaniami
obywatelskimi dla rządzących, zaś ani Konstytucja, ani żaden inny
dokument nie obliguje polityków do spełniania ,,zachcianek ludu”.
Po drugie... przecież wszyscy doskonale znamy pytania, na które
odpowiedź udziela się sama. Przykład? ,,Kolego, jesteś za
prawicowym, kapitalistycznym, uciskającym naród ciemnogrodem? Czy
może za demokratyczną Unią Europejską dbającą o prawa
człowieka, laureatce pokojowej Nagrody Nobla itp.?”. Ja nie mam
żadnych wątpliwości – jestem za prawicowym ciemnogrodem, ale
zauważmy, że referendum ma charakter powszechny. Jeśli ktoś nie
wie (bo jeśli nie sięgnie głębiej pod wierzchnią warstwę
propagandy, to skąd miałby wiedzieć?), że eurosocjalizm również
może być uciskiem, jednak znacznie gorszym, bo na skalę państwową,
to sugestywne pytanie samo odpowie za obywatela.
Podobny
precedens wystąpił w Norwegii podczas głosowania nad Traktatem z
Maastricht. 28 listopada 1994 roku Norwegowie odrzucili możliwość
przystąpienia do nowo tworzącej się unii – podkreślić warto,
że wcale nie wyszło im to na złe. Bezrobocie we wszystkich krajach
,,europejskiego kołchozu” osiąga poziom 10.9 %, zaś wśród
młodzieży osiąga prawie 25 % (za raportem Parlamentu Europejskiego
z dnia 25.04). W Norwegii tymczasem na grudzień 2012 roku średni
współczynnik bezrobocia rozciągał się od 1.7 % do 3.4 %. Według
GUS z marca bieżącego roku bezrobocie osiąga 14.3 %.
Ale,
ale! Skończmy z narzekaniem. Przecież nad rozwiązaniem tego
problemu czuwa blisko 750 europosłów (hm... może zwyczajnie
należałoby zwiększyć ich liczbę do 1000, to przeszło 200 nowych
miejsc pracy, a do tego niezwykle dobrze płatnych...), a do tego w
tej sprawie wspiera ich komisja ds. zatrudnienia. Obie grupy przyjęły
zatem nowy projekt pomocy bezrobotnej młodzieży, oferujący osobom
w wieku od 15 do 30 roku życia GWARANCJĘ (swoją drogą
ciekawe, czy uwzględnili możliwość wystąpienia reklamacji...) na
zatrudnienie, staż albo szkolenie. Jakim sposobem? Ano jest tylko
jedna jedyna możliwość – wytworzenie miejsc pracy sztucznie
napędzanych poprzez wtłoczenie w dane gałęzie gospodarki
odpowiednich funduszy. Jest to postępowanie prowadzące w kierunku
gospodarczych wynaturzeń. I to nie wszystko! Teraz już nie należy
ubiegać się o pracę, bo ta przyjdzie do nas sama prosto z
Brukseli. Zapewne nie będzie to oferta tylko dla najlepszych.
Jakżeby inaczej! Eurokraci nie zdołaliby znieść tak jawnego
dyskryminowania mniej rozgarniętych studentów. Dlatego, Szanowni
Państwo, jeśli zauważycie kiedykolwiek bandę pijanych
młodocianych nie martwcie się o nich – Unia też ich kocha!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz